23 kroki do szczęścia: 8. Jedynka
Jedynka to liczba, z którą warto zaprzyjaźnić się na stałe. Nie ma chyba dnia, w którym nie przywoływałabym jej w myślach w przeróżnych sytuacjach. Gdy mam tyle pracy, że nie wiem w co włożyć ręce - myślę o jedynce. Gdy nie mam pojęcia jak wziąć się za rozwiązanie jakiegoś problemu - na pomoc przychodzi jedynka. Gdy za dużo na siebie biorę, gdy głowa pęka mi od pomysłów i inspiracji, gdy nie umiem cieszyć się danym momentem, tylko wybiegam myślami w przyszłość - wtedy zawsze myślę o jedynce i wszystko zaczyna nabiera większego sensu. W czym tkwi moc tej liczby?
Jedno zadanie na raz
W tym kontekście jedynka wielokrotnie w ciągu dnia ratuje mój spokój umysłu. W pracy jak to w pracy - dziesiątki czynności do wykonania, problemy do rozwiązania, wszystko "na już". Ale już dawno przekonałam się, że tak na dłuższą metę się nie da. Wielokrotnie w ciągu dnia odgradzam myśli od pozostałych czynności i wykonuje zadanie po zadaniu. Jedno w danym momencie. Oczywiście czasem trzeba je przerwać, bo coś jest pilniejsze, ale wtedy też skupiam się na tej konkretnej czynności. Robiąc wiele rzeczy na raz wydaje nam się, że jesteśmy bardziej produktywni, ale z autopsji wiem, że wcale tak nie jest. Robiąc wszystko na raz, często nie robimy nic lub wszystko "na odwal". A zazwyczaj nie o to przecież nam chodzi.
Gdy mam na głowie tysiąc zadań do zrobienia - myślę o jedynce.
Gdy mam na głowie tysiąc zadań do zrobienia - myślę o jedynce.
Jeden krok "rozpędowy"
Często dostaje pytanie o to, jak walczyć z odwlekaniem zadań w czasie. Muszę się wam przyznać, że naprawdę nie mam z tym problemu. Moim sekretem znowu okazuje się jedynka. Kiedy nie wiem jak wziąć się za daną rzecz, a wiem, że prędzej czy później przecież i tak będę musiała ją zrobić, myślę po prostu o jednym kroku jaki jestem w stanie wykonać już teraz, żeby rozpocząć daną sprawę. I tylko tyle. Robiąc jeden mały krok rozpoczynam pracę nad danym zadaniem a potem jak pewnie wiecie z własnego doświadczenia jest już znacznie prościej.
Gdy nie wiem jak wziąć się za realizację jakiegoś zadania - myślę o jedynce.
Gdy nie wiem jak wziąć się za realizację jakiegoś zadania - myślę o jedynce.
Jedna doza przyjemności
Przyjemności też warto sobie dozować. Po pierwsze bardzo szybko się do nich przyzwyczajamy. Ale co moim zdaniem jeszcze bardziej istotne, dzięki skupieniu się na tylko jednej przyjemnej czynności w danym czasie, jesteśmy w stanie naprawdę w pełni się nią cieszyć.
Kiedy ostatnio po prostu słuchaliście muzyki? Nie jako dodatek do innych czynności, ale jako przyjemności samej w sobie. Kiedy ostatnio skupiliście się całym sobą na jedzeniu, delektowaniu się smakiem? Kiedy ostatnio tak pochłonęła was książka, że zapomnieliście o całym świecie? Takie rzeczy są możliwe, ale właśnie wtedy gdy skupimy się na jednej czynności.
Gdy chcę być uważna, w pełni rozkoszować się życiem - myślę o jedynce.
Kiedy ostatnio po prostu słuchaliście muzyki? Nie jako dodatek do innych czynności, ale jako przyjemności samej w sobie. Kiedy ostatnio skupiliście się całym sobą na jedzeniu, delektowaniu się smakiem? Kiedy ostatnio tak pochłonęła was książka, że zapomnieliście o całym świecie? Takie rzeczy są możliwe, ale właśnie wtedy gdy skupimy się na jednej czynności.
Gdy chcę być uważna, w pełni rozkoszować się życiem - myślę o jedynce.
Jedna zmiana
Czasem mam w sobie tyle energii, że chciałabym totalnie pozmieniać swoje życie. Prowadzić zdrowy styl życia, jakiego pozazdrościłaby mi nawet najlepsza dietetyczka, uporządkować i pozbyć się zbędnych rzeczy tak, żeby ani jeden przedmiot nie psuł tego efektu itp. Chciałabym od razu po prostu wszystkiego - metamorfozy jak z bajki. Ale doskonale już znam tego typu myśli, więc od razu się na nich łapię i myślę: powoli - jedna zmiana na raz.
Możemy próbować diametralnych zmian napędzanych siłą entuzjazmu, ale ten często szybko się wypala i zostajemy z niczym. Po pierwszym potknięciu na drodze do celu, łatwo się wtedy poddać. Zupełnie inaczej jest wtedy, gdy owszem chcemy zmienić jakiś obszar swojego życia, ale zabieramy się za to stopniowo.
Zamiast postanawiać: "od dzisiaj już nigdy nie zjem żadnych słodyczy, ćwiczę po 30 minut dziennie i będę jeść pięć wartościowych, bogatych w warzywa i owoce posiłków" lepiej wprowadzać stopniowo maleńkie zmiany np. przez najbliższy tydzień będę ćwiczyć przynajmniej 5 minut dziennie. Gdy się to uda można zwiększyć skalę danej czynności lub wprowadzić kolejną. W końcu to kropla drąży skałę i wiem z własnego doświadczenia, że to właśnie małe zmiany zazwyczaj są znacznie trwalsze i bardziej wartościowe niż wielkie zrywy.
Gdy chcę naprawdę zmienić coś w swoim życiu, myślę o jedynce.
Możemy próbować diametralnych zmian napędzanych siłą entuzjazmu, ale ten często szybko się wypala i zostajemy z niczym. Po pierwszym potknięciu na drodze do celu, łatwo się wtedy poddać. Zupełnie inaczej jest wtedy, gdy owszem chcemy zmienić jakiś obszar swojego życia, ale zabieramy się za to stopniowo.
Zamiast postanawiać: "od dzisiaj już nigdy nie zjem żadnych słodyczy, ćwiczę po 30 minut dziennie i będę jeść pięć wartościowych, bogatych w warzywa i owoce posiłków" lepiej wprowadzać stopniowo maleńkie zmiany np. przez najbliższy tydzień będę ćwiczyć przynajmniej 5 minut dziennie. Gdy się to uda można zwiększyć skalę danej czynności lub wprowadzić kolejną. W końcu to kropla drąży skałę i wiem z własnego doświadczenia, że to właśnie małe zmiany zazwyczaj są znacznie trwalsze i bardziej wartościowe niż wielkie zrywy.
Gdy chcę naprawdę zmienić coś w swoim życiu, myślę o jedynce.
Obserwuj Happyholic na BlogLovin
Wyrzucę 1 rzecz dziennie? Może tak? Nadal mam problem z gromadzeniem ;/
OdpowiedzUsuńTego też kiedyś próbowałam - ale tak się nakręcałam, że nigdy nie kończyło się na jednej rzeczy. W sumie - o to w końcu chodziło ! :)
OdpowiedzUsuńWiele się mówi o wielozadaniowości, jednak to jest mit, bo ciągle się rozpraszamy.
OdpowiedzUsuńMasz rację, jedynka jest świetnym rozwiązaniem i daje o wiele lepsze efekty! :))
To prosta metoda którą sama chętnie stosuję. Szczególnie, kiedy nachodzi mnie na ogromne sprzątanoe -wcześniej wyrzucalam wszystko z szaf, szuflad.i szafek i pełna zapału robiłam selekcję. Po godzinie entuzjam mijał i zostawałam z podłogą pełną wszystkiego....od jakiegoś czasu się ogarnęłam i staram się robić jedną rzecz na raz :)
OdpowiedzUsuńO tak w tej kwestii to się rewelacyjnie sprawdza - też sprzątałam i pozbywałam się rzeczy po kolei z każdego kolejnego miejsca i nawet się nie obejrzałam jak niemożliwe stało się możliwe - pozbyłam się praktycznie wszystkich "gratów" :)
Usuńnie najbardziej zaskakuje to, że po każdorazowym "odgraceniu" swojej przestrzeni, po 3-4 miesiącach robię to znowu, mimo, że już nie gromadzę. Przestałam przywiązywać się do przedmiotów i zauważyłam, że rozstawanie się z niektórymi stało się moim małymi uzależnieniem. Dzisiaj znowu wrzuciłam torbę ubrań do kontenera pck, z lekkością puszczam w świat książki do których nie wrócę.
UsuńKocham Twój blog za nieustanną porcję motywacji ;)
Te przedmioty biorą się nie wiadomo skąd! :) Też uwielbiam kolejne akcje odgruzowywania - co prawda za każdym razem jest tego dużo mniej, ale wciąż to uczucie lekkości "po" sprawia mi ogromną przyjemność. Dziękuję :)
UsuńZnam jedynkę. Od pewnego czasu zasada "Jeden" mną kieruje: jedno czasopismo, jedna książka (chodzi o czytanie w danym momencie:)), jedno zadanie do wykonania (robię listy).
OdpowiedzUsuńJuż od samego czytania o tych jedynkach ogarnia mnie taki wewnętrzny porządek i harmonia - jest w tym jakaś magia! :)
Usuń1 = dla mnie pierwszy krok :-) Taki, który zaprowadzi mnie do kroku 2, 3 aż zakończę realizację swojego celu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Paweł
http://twojwybortwojaprzyszlosc.blogspot.com/
Bardzo mądry i wartościowy post. Muszę wypróbować tego sposobu by lepiej zorganizować siebie.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje wpisy,dają do myślenia i pomagają w organizacji życia:)
Bardzo fajny pomysł :)
OdpowiedzUsuńdokładnie co za dużo to niezdrowo, niestety, kiedy skupiam się na wielu rzeczach niewiele robię :))
OdpowiedzUsuńSpróbuję zasadę jedynki wcielić w życie :) może to pomoże mi efektywniej wykorzystać czas.
OdpowiedzUsuńZnam jedno zagrożenie jedynki ! :) Przynajmniej obawiałabym się tego u siebie :> Kiedy wiem, że mam sporo do zrobienia, to czuję, że nie mogę odpuścić choć na chwilę i w sumie praktycznie z automatu zaczynam wykonywać kolejne zadania. Jeżeli zastosowałabym jedynkę, to bałabym się, że po wypełnieniu tej jedynki mogę być już taka szczęśliwa, że zrobiłam to, co sobie założyłam, że.. skończyłoby się na tym jednym zadaniu ;) Poza tym, ja zdecydowanie lepiej organizuje się, kiedy mam na głowie dużo - im mniej, tym sądzę, że mam więcej czasu i odkładam to w czasie.
OdpowiedzUsuńJedynka z kolei wyda mi się świetna w kontekście sprzątania, szczególnie, kiedy ciągle brakuje "Ci" na to czasu. Sama łazienka i jesteś do przodu :)
Up-date ! ;) Właśnie zaczynam stosowanie jedynki w odniesieniu do pisania pracy dyplomowej.. :> Faktycznie brzmi to już mniej strasznie i przytłaczająco ;) Napiszę jeden rozdział ! ;))
UsuńTeż ostatnio ukończyłam właśnie tą jedynkę - co za ulga! :)
Usuńbardzo ciekawy post ;)
OdpowiedzUsuńCiągle się tego uczę :)
OdpowiedzUsuńPiszę egzamin na uczelni i myślę o jedynce - jak profesor przeczyta moje wypociny to wprowadzi dla mnie skale zaczynającą się od 1 a nie od 2 :P
OdpowiedzUsuńTo prawda, ja gdy mam dużo rzeczy do zrobienia i próbuję wszystko naraz ogarnąć, ginę. Najlepiej krok po kroku :)
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować Twoją metodę, może wreszcie się zorganizuję :)
OdpowiedzUsuńZnowu bardzo mądry i wartościowy post! Staram się też tak postępować w chwilach zbytniego rozgorączkowania ilością spraw do załatwienia/ pięknych przedmiotów, które wpadły mi w oko i które najchętniej wszystkie bym przygarnęła czy też własnym entuzjazmem i nadmiarem pomysłów na spędzanie czasu. To co jednak robię nagminnie to gromadzenie kilku gazet i co najmniej jednej książki kiedy uda mi się usiąść do czytania- bo najchętniej przeczytałabym wszystko a czasu mam niewiele i nie mogę się zdecydować na co go przeznaczyć- oczywiście nigdy mi się nie udało przeczytać tego wszystkiego naraz i jestem wtedy niezadowolona choc z góry wiem, że to było nierealne. Będę pamiętać o jedynce, dziękuję za ten post! :)
OdpowiedzUsuńCzytając ten komentarz dotarło do mnie, że mam dziwny nawyk kupowania gazet - gromadzę je i gromadzę a nie mam czasu i w zasadzie już takiej ogromnej chęci na ich czytanie - chyba wybiorę jedno czasopismo i będę się nim naprawdę cieszyć zamiast kupować wszystko co wpadnie mi w ręce ;)
UsuńCieszę się, że się przydał :) Mi większość gazet znosi mama i potem szkoda mi je wyrzucić "bo na pewno kiedyś jeszcze zajrzę i wykorzystam przepisy". Dziś mąż na siłę zarchiwizował mi te gromadzone gazety ;) Mam na to tylko jeden sposób- wycinać od razu to, co wydaje się interesujące i do wykorzystania w przyszłości a resztę gazety jednak wyrzucać. No i nie kupować co popadnie, ja najpierw w sklepie przeglądam dane pismo, żeby sprawdzić czy naprawdę znajdę tam coś interesującego. Kupuję tak naprawdę tylko te wnętrzarskie i-jeszcze do niedawna-o dzieciach. Pewnie jedynka i na tym polu może dużo zdziałać i zaprowadzić umiar.
UsuńA ja myśałam, że mam nerwicę.
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten post:)
pozdrawiam ciepło.
Nigdy nie myślałam o tym w ten sposób, bardzo dziękuję Ci za ten post, zdecydowanie postaram się wprowadzić "myślenie o jedynce" do mojego własnego życia ;)
OdpowiedzUsuńByleby uczniowie nie wzięli sobie do serca pierwszego zdania, że należy się z jedynką zaprzyjaźnić ;-)
OdpowiedzUsuńNa szczęście mamy wakacje :)
Ja z jedynka zwłaszcza w pracy zapoznałam się dość niedawno. Kiedy w pracy robiłam kilka rzeczy jednocześnie, odpisywałam na kilka mejli na raz. Rezultat? Odkręcanie moich pomyłek trwało kilka dni. Od tego czasu obiecałam sobie -nigdy wiecej! Jeden mejl, jedna skrupulatna odpowiedz i klikamy "wyslij" Od razu lepiej!
OdpowiedzUsuńkropla drąży skałę - swiete slowa :))) kolejny swietny wpis!!!
OdpowiedzUsuńJa z jedynką jestem zaprzyjaźniona, ale muszę powiedzieć, że nie do końca jestem z tego zadowolona. Często po prostu mam tak, że skupiam się na jednej rzeczy tak bardzo, że zaniedbuję inne ważne.
OdpowiedzUsuńNie mniej jednak idea jest bardzo dobra i świetnie sprawdza się wtedy, kiedy mamy do zrobienia tak dużo rzeczy, że nie wiemy w co ręce włożyć- wybieramy jedną i tylko na niej się skupiamy, a potem na kolejnej jednej i kolejnej aż do ukończenia całości :)
Widziałam w necie kilka poleceń twojego wpisu, który rzeczywiście wywołał furorę :D
OdpowiedzUsuńStara prawda, a jednak to je przyjmuje się najtrudniej.
Jedynka faktycznie często przewija się w moim sposobie działania. Widocznie mamy podobne zwyczaje.
OdpowiedzUsuńInną cyfrą, która często mi towarzyszy jest zero.
W skrzynce e-mail lubię mieć zero wiadomości. Zasada inbox zero to prawdziwa rewelacja. Dzisiaj nie wiem jak mogłem trzymać całą pocztę w skrzynce odbiorczej.
Podobną zasadę stosuję również w bloglovin i Pocket. Zawsze staram się wyczyścić do zera listę rzeczy czekających na przeczytanie.
Oczywiście ze swoich list to-do też skreślam kolejne pozycje by wyjść na zero. Tutaj jednak nie jest to już takie łatwe.
Wygląda na to, że działam w systemie zero-jedynkowym :)
Dobrze zobrazowałaś o co chodzi w uważności. :-)
OdpowiedzUsuńA ja z innej beczki, coś co za mną chodzi od niedawna, papież JXXIII napisał kiedyś o swoim planie dnia. Że jest na full, owszem, ale on nie zakłada, że cały wypełni. Nie celowo oczywiście, czasem plany są nierealne - ale za to stara się zawsze: "nie robić rzeczy w pośpiechu, ale i nie odkładać ich na później". W ten sposób i tak większość realizuje>
Więc ja, kiedy wszystko wali mi się na głowę - przekornie zwalniam.
Och, racja! Skupienie się na jednej rzeczy to coś, nad czym stanowczo muszę popracować ;c Chciałabym robić wszystko na raz i wszystko idealnie, a tak się nie da. Wczoraj, po przeczytaniu tego posta skupiłam się na rozmowie z kimś, wyłączając wszystko inne, a jeszcze potem - wreszcie poczytałam książkę w domu, a nie urywki w autobusie, to było mega pozytywne :)
OdpowiedzUsuń