Chillout 7. Pięć cennych minut dla uważności

Długo wydawało mi się, że ćwiczenia uważności to coś zupełnie nie dla mnie. Mam bardzo refleksyjną duszę, tysiąc myśli na minutę. Cały czas nad czymś się zastanawiam. Kocham myśleć - nawet jeśli te myśli są dość chaotyczne.

Uważność zawsze kojarzyła mi się z czymś zupełnie odwrotnym - całkowitym wyłączeniu myśli, co wydawało się w moim przypadku niemożliwe. Z drugiej strony czułam, że dzięki codziennym ćwiczeniom mogę zyskać to, o czym mówią wszyscy pasjonaci tego typu technik - poczucie spokoju, harmonii. I przede wszystkim większą odporność na stres. Postanowiłam spróbować.

Wyciągnęłam z półki już lekko zakurzone książki z serii 'Pięć cennych minut...". Zaczęłam od ćwiczeń przeznaczonych do wykonywania rano, zaraz po przebudzeniu. Podtytuł brzmiał kusząco - '100 porannych ćwiczeń, które pomogą ci zachować wewnętrzny spokój przez cały dzień.' Do tego przecież dążę w projekcie Chillout.

Ćwiczenia koncentrują się na różnych technikach związanych z uważnością:
  • skupianiu się na chwili obecnej, 
  • świadomym oddychaniu, 
  • medytacji, 
  • wizualizacji,
  • pełnym zaangażowaniu.

Nie jestem mistrzem w żadnej z tych dziedzin, więc te krótkie, stosunkowo proste ćwiczenia stały się dla mnie świetnym treningiem.

Pierwsze ćwiczenie z książki wykonywałam codziennie przez... kilka tygodni. Nie potrafiłam do końca zwizualizować sobie przedstawionego obrazu. Z każdą kolejną próbą odczuwałam jednak powoli efekty tej techniki. Zrozumiałam, że perfekcja nie ma tutaj znaczenia. Nawet jeśli w moim odczuciu nie do końca udaje mi się wykonać dane ćwiczenie i tak te pięć minut wzmacnia mój wewnętrzny spokój.

Oczywiście to nie wygląda tak, że siadam na podłodze, wykonuje ćwiczenie i po jego zakończeniu jestem pełna spokoju i przez resztę dnia aż promienieje ze mnie harmonia. To nie są tak wymierne ćwiczenia jak rzeźbienie ciała na siłowni. Efektów nie widać gołym okiem.

Jednak po każdej takiej sesji czuję, że jestem chociaż trochę bardziej wyciszona, spokojna. Lęki i bezsensowne zamartwianie się na zapas przestają tak często mnie nachodzić. Te pięć minut uważności stało się moim krótkim, ale codziennym i przy tym niezwykle przyjemnym rytuałem.

Książka jest tutaj oczywiście bardzo pomocna ale i bez niej można ćwiczyć codziennie uważność, skupiając się na wymienionych przeze mnie technikach.  Wystarczy położyć dłoń na brzuchu i skupić się na własnym oddechu przez te kilka minut. Nic więcej.


Zobacz też mój profil na Facebooku
Obserwuj Happyholic na BlogLovin 

Komentarze

  1. Kiedy tylko opanuję wcześniejsze wstawanie z łóżka, a nie zrywanie się na 15 minut przed wyjściem (wtedy każda sekunda jest ważna, a co dopiero pięć minut!), to z pewnością spróbuję zrobić coś, aby zaczynać dzień spokojnie i wyciszyć się. W końcu po to chcę wstawać wcześniej - żeby mniej się stresować i przestać od rana być w stresie i biegu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak - chociaż w ciągu dnia 5 minut to praktycznie nic, to rano często jest to czas na wagę złota :)

      Usuń
    2. Ojj... Wstawanie z łóżka z dużym wyprzedzeniem, żeby mieć czas na spokojnie wypicie kawy i inne przyjemności to super sprawa i bardzo pomaga ;)

      Usuń
    3. Kurcze, tylko jak ja zwykle mam na 6 do pracy, to wstanie 5 min wcześniej o tej 4 nad ranem jest nie lada wyczynem ;( Ale może jednak warto się zmotywować? Spróbuję :D

      Usuń
  2. Ja zdecydowanie muszę poćwiczyć skupianie się..

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie każda minuta rano to więcej czasu na sen.. :D Ale zaciekawiłaś mnie tymi książkami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa jestem tych książek, poczytałabym ;)
    Rano, zazwyczaj bywa ciężko kiedy każda minuta snu się liczy...
    Muszę się ogarnąć i zacząć wstawać trochę wcześniej bo jak tak późno wstaje to wszystko robię w pośpiechu i to nie jest dla mnie najlepsze. Może i ja zacznę ćwiczyć o poranku ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. A wystarczy na początek, żeby wstać te 10 minut wcześniej, żeby być po prostu szczęśliwszym człowiekiem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakbym rano zaczęła skupiać się na oddechu i wyciszać, to bym zasnęła;) hah:)

    OdpowiedzUsuń
  7. ciekawe... ale jakoś nie czuję, że jest mi to potrzebne do zachowania harmonii.

    OdpowiedzUsuń
  8. Takie pięciominutówki (albo nawet jednominutówki, jak ktoś nie chce tracić czasu) najlepiej rozłożyć na kilka razy dziennie. Często w wirze pracy, zagonieni za sukcesem, zapominamy, po co tutaj jesteśmy i w tym momencie chwile skupienia pozwalają przywrócić kontrole nad skołatanymi nerwami. Kiedy jestem bardzo zdenerwowana, ponieważ mam na jutro mnóstwo nauki, zadań domowych oraz mało czasu, siadam spokojnie, nie myślę przez jakieś trzy minuty, po czym oświadczam sobie: "Cokolwiek się stanie, nie będzie to na tyle dotkliwa tragedia, by psuć sobie tym nastrój. To jest życie. Raz ciężej, raz lżej. Pamiętaj, że żyjesz i ciesz się tym, a nie zamartwiaj". To naprawdę pomaga — przeświadczenie, że nawet największa tragedia nie jest w stanie Cię ruszyć, bo TY jesteś w środku, w swoim ciele, jako świadomość, a nie jakimś osobnym bytem z zewnątrz, o który należy się troszczyć (dlatego nie warto identyfikować się za bardzo z tym, co materialne, bo na dłuższą metę przynosi to tylko straty).

    Post niezwykle inspirujący. Nastraja mnie pozytywnie, może trochę buddystycznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspaniały, inspirujący komentarz - dziękuję. Chyba sama wprowadzę w życie takie 'jednominutówki' w ciągu dnia - przyprowadzanie się do pionu. Czasem myśli potrafią być bardzo destrukcyjne, podczas gdy tak jak piszesz to co wydaje się wielkim problemem najczęściej nie jest żadną wielką tragedią.

      Dałaś mi do myślenia :)

      Usuń
  9. Moim zdaniem ćwiczenie uważności przydaje się w sytuacjach stresujących i to bardzo :-)
    W pozornym pospiechu oraz nerwach można dostrzec prawdziwy cel do którego dążymy i pozbawić się wątpliwości.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. ja też ciągle myślę, ale od jakiegoś czasu wpadam w transy :)) i mega mi z tym dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo często próbuję wejść w stan silnego skupienia, wyciszenia i rzeczywiście nie jest to łatwe. Wiem, że przynosi skutki, więc warto próbować.

    OdpowiedzUsuń
  12. Chętnie bym to poćwiczyła, ale jak kilka razy próbowałam to po minucie zasypiałam na siedząco :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Warto ćwiczyć uważność... mamy jej tak mało w tych szybkich czasach... Mamy jej mało dla siebie i innych... niestety... Powodzenia :) Uważności! I dobrego roku :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo fajne :) Moja mama była kiedyś na parodniowym intensywnym kursie uważności i wracając po prostu fruwała nad ziemią wszystkie te sposoby niesamowicie odmieniają życie!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty