Single tasking w praktyce

Do kolejnego eksperymentu zainspirował mnie podcast "Slow your home" dotyczący single-taskingu czyli w największym skrócie skupianiu się na tylko jednej czynności na raz. 

Jest to opozycja do tak mocno w ostanich latach promowanego multi-taskingu, który określany był jako wzorzec dla naszej efektywności: "zrób jak najwięcej rzeczy na raz - bądź efektywny!"

TEZA: 

Single-tasking stanowi lepsze narzędzie efektywnego działania niż multi-tasking. Skupiając się porządnie na jednej czynności i nie rozpraszając się innymi sprawami, jesteśmy w stanie dużo lepiej (i często też szybciej) ją wykonać. Ponadto single-tasking może być świetnym sposobem na medytację dla osób, które nie mają czasu lub nie potrafią przekonać się do tradycyjnych jej technik.

Sprawdzamy?







Autorka podcastu proponowała bardzo delikatną próbę wprowadzenia single-taskingu do swojego życia - a mianowicie, żeby przez tydzień próbować raz dziennie skupić się w pełni na jednej tylko czynności. I myślę, że to bardzo dobra droga.

Ale my tutaj mamy eksperymentować na poważnie, także postanowiłam pójść na całość i przez trzy dni stosować tę zasadę dla wszystkich moich czynności. Efekty nie okazały się być jednoznaczne.

Jak już wyżej wspomniałam, w podcaście zaznaczono, że single-tasking to:

a) narzędzie efektywności - gdy skupiamy się na różnych czynnościach na raz, tak naprawdę często nie skupiamy się porządnie na żadnej z nich. W przypadku zadań, które wymagają od nas skupienia (np. pisanie pracy magisterskiej czy książki) bardzo rozsądnym podejściem wydaje się poświęcenie swojej uwagi tylko tej jednej czynności, dlatego że jak wiadomo, powrót do stanu skupienia, gdy coś nas rozproszy zajmuje nawet ponad 20 minut;

b) narzędzie medytacji dla zabieganych - wykonując pozornie nudne czynności jak np. mycie naczyń, można próbować w pełni zatopić się w tym doświadczeniu i w ten sposób medytować

Ja w przypadku tego eksperymentu bardzo szybko odkryłam jeszcze trzeci rodzaj jego zastosowania:

c) narzędzie celebracji - jest jeszcze cała masa czynności, które ani nie wymagają od nas szczególnej efektywności, ani nie są tak jednostajne, by zatapiać się w medytacji, a są po prostu przyjemne i stosując single-tasking możemy jeszcze pełniej je celebrować i czerpać z nich jak najwięcej radości.


CELEBRACJA


Ten trzeci rodzaj single-taskingu szczególnie przypadł mi do gustu. Pewnie dlatego, że jest też dla mnie najbardziej naturalny. O ile łatwo jest mi się rozproszyć w trakcie jakiegoś zadania wymagającego ode mnie pełnego skupienia i o ile nie lubię (jeszcze!) medytować, tak celebracja codziennych czynności to moja prawdziwa pasja. 

Szczególnie istotna jest ona moim zdaniem w kontaktach z bliskimi. Mam już na przykład taki nawyk, że gdy M. cokolwiek do mnie mówi, odkładam książkę, telefon itd., patrzę na niego i to właśnie naszą rozmowę automatycznie stawiam jako priorytet. Bardzo, bardzo polecam.

Teraz z małym M. staram się (na tyle ile mam w danym momencie energii) celebrować czas karmienia. Nie skupiać się wtedy na niczym innym, tylko na tej jednej czynności. Czas bardzo szybko mija, teraz M. jest jeszcze maleńki, ale już wkrótce będę pewnie tęsknić za tymi chwilami. Dlatego fajnie poświęcić im trochę więcej uwagi.  

Jeśli chodzi o celebrację, single-tasking świetnie sprawdził się także w przypadku szeroko rozumianego czasu wolnego. Kiedy ostatnio skupiliście się tylko i wyłącznie na słuchaniu muzyki? Podejrzewam, że dawno albo nawet nigdy. Piosenki stanowią świetne tło do innych czynności, ale uwierzcie mi, skupienie się czasem tylko i wyłącznie na słuchaniu ulubionej płyty czy poznawaniu nowego artysty jest niesamowitą, luksusową w jakimś stopniu przyjemnością. To była jedna z największych przyjemności w czasie mojego eksperymentu. Tak samo jak zresztą każda tego typu czynność, której próbowałam: skupienie się tylko i wyłącznie na czytaniu książki, tylko jedna strona otwarta w przeglądarce, oglądanie filmu w pełnym skupieniu. W tych przypadkach single-tasking jest naprawdę super.


MEDYTACJA


Dla mnie single-tasking kompletnie nie sprawdził się jednak w roli medytacji. Wypróbowałam go przede wszystkim w trakcie czynności, która obecnie stała się moim średnio lubianym obowiązkiem czyli podczas moich "randek z laktatorem". Zabawa z tym warczącym sprzętem zajmuje mi obecnie sporą część dnia i do tej pory, żeby jakoś umilić sobie tę nudną czynność, zawsze uprzyjemniałam ją sobie czytaniem w tym samym czasie książki czy przeglądaniem internetów na tablecie. W czasie eksperymentu miałam skupić się tylko i wyłącznie na odciąganiu pokarmu.

I to było niesamowicie nudne... To kompletnie nie dla mnie. Moim zdaniem tego typu czynności znacznie lepiej połączyć z czymś przyjemnym, żeby jakoś fajniej wykorzystać ten czas. Mycie naczyń z podcastem w słuchawkach czy właśnie czytanie książki podczas odciągania pokarmu jest moim zdaniem bardzo ok. I w tych przypadkach jednak wybieram multi-tasking. Chociaż rozumiem i wierzę, że tego rodzaju medytacja może być też przyjemnością. Szczególnie dla osób, które nie mają w ciągu dnia czasu na chwile wyciszenia. Musicie spróbować sami.


EFEKTYWNOŚĆ


No i wreszcie single-tasking jako narzędzie efektywności. Tak, tak, tak! 
W czasie eksperymentu robiłam na przykład podusmowanie notatek z przeczytanej świeżo książki, słuchałam audiobooka i również notowałam najważniejsze punkty, pisałam wpis na bloga. Wszystkie te czynności szły mi o niebo lepiej, gdy nie zaglądałam na telefon, nie próbowałam robić w tym czasie niczego innego. Tutaj magia single-taskingu naprawdę działa. Jeśli tylko macie do zrobienia coś, co wymaga skupienia, naprawdę warto zarezerwować sobie czas tylko i wyłącznie na tę czynność. Zrobicie ją szybciej, ale przede wszystkim znacznie lepiej.


WNIOSKI


Cieszę się, że eksperyment dobiegł końca i wreszcie będę mogła zająć się czymś przyjemnym w trakcie żmudnych czynności. A dla siebie biorę to, by jeszcze mocniej pielęgnować w sobie single-tasking w relacjach z innymi ludźmi i w czynnościach, które aż proszą się o ich celebrację i nadanie im wyższej jakości. A także żeby w przypadku zadań, które wymagają skupienia, naprawdę poświęcić im pełną uwagę. Bo to akurat procentuje.

Komentarze

  1. Już od jakiegoś czasu podkreślam gdzie mogę, ze multitasking obniża efektywność i przyjemność z wykonywania niektórych czynności.
    Sama mam ogromny problem ze skupienie, który trwa już kilka miesięcy. Chcę robić za dużo na raz i przez to robię może połowę tego co bym chciała.
    Gratuluję udanego eksperymentu,dałaś mi do myślenia i może w końcu zwalcze swój brak koncentracji ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam jeszcze nad czym pracować w tej kwestii - ale już przynajmniej wiem, w których obszarach warto! :-)

      Usuń
  2. Pracuję nad tym, ale w pracy ciężko- przez telefony i maile od klientów, ehhh...
    Natomiast w domu nie mam z tym problemów większych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda - u mnie też w pracy bardzo ciężko byłoby skupić się tylko na jednej czynności, właśnie przez maile, telefony i sprawy, które pojawiają się niespodziewanie "na już".

      Ale zawsze można próbować w ramach tego, co jest po prostu możliwe.

      Usuń
  3. Bardziej hołduję idei singletaskingu, ale jak słusznie zauważyłaś podczas eksperymentu - nie w każdej sytuacji sprawdza się lepiej, niż multitasking. Myślę, że oba podejścia są w porządku w zależności od kontekstu. Grunt to znaleźć balans między nimi i to w odniesieniu do samej siebie, bo wiadomo - każdy jest inny i rozwiązanie, które jest idealne dla mnie wcale nie musi być takie dla pozostałych osób. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to często bywa - najlepszy złoty środek! :)

      Usuń
  4. Zapraszam na mojego bloga https://zycietm.blogspot.com/b/post-preview?token=qceLLloBAAA.P8nZym9LsjYAVGGNtPTiY4A7woKxzJZjmkf6Lq1m3I2tYV1_7zlJFt8SYbGlWdEQh2MRZ8Vixx07stNEHyef4g.d5EbzU_mjSbHL2x7X0tOyQ&postId=7369770651057635200&type=POST
    Dziś go założyłam

    OdpowiedzUsuń
  5. http://zycietm.blogspot.com/ to właściwy adres

    OdpowiedzUsuń
  6. Tego bym mogła spróbować, bo ja zawsze wersja multi multi :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Najlepszy blog, pozdrawiam, gratuluję. Jak maleństwo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 Maleństwo rośnie w oczach, cudo! Czekamy na pierwszy świadomy uśmiech ;-)

      Usuń
  8. Celebrowanie codziennych momentów, podoba mi się to podejście :) odkryłam jego wagę również przy małym dziecku, dzieci tak szybko się zmieniają, rosną i nie potrzebują z czasem nas tak bardzo jak na początku i to skupienie na tym byciu z dzieckiem tu i teraz było dla mnie bardzo ważne gdy mój synek był maleńki:) teraz ma już ponad roczek i widzę że to podejście we mnie procentuje... bo pamiętam kiedy był mały, nacieszyłam się jego bliskością gdy spał jeszcze przy piersi albo chciał tylko abym go nosiła, teraz gdy radośnie chce odkrywać świat nie mam takiej presji aby go na siłę do siebie przywiązać. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ciekawy post :) Muszę wykorzystac tą wiedzę w swojej pracy. Zastanawiam się czy organizowane są takie tematyczne szkolenia dla firm? Myślę, czy nie wysłać moich pracowników, na pewno pomogło by to i w organizowaniu codziennej pracy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Multi-tasking jest możliwy, ale... nie dla ludzi. Prędzej robot, by się w tym odnalazł, a single-tasking, z czym się zgodzę, jest bardziej efektywnym narzędziem. Lepiej być najlepszym w jednej rzeczy, niż kiepskiej, ale we wszystkich. Jest to oczywiście imponujące widzieć osobę ogarniającą wiele rzeczy na raz, ale każdy z nas domyśla się, ile pracy i wysiłku oraz energii takie coś kosztuje. Warto szerzyć ideę single-taskingu np. w postaci jakiegoś szkolenia dla firm. Warszawa to dobre miejsce na urządzenie czegoś takiego, bo wiadomo, że to miasto jest naszą chlubą, więc mamy się czym chwalić, bo w końcu to miejsce pełne możliwości. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty