Znajdź swój talizman szczęścia
Niedawno spotkałam się z koleżankami i nasza rozmowa zeszła na wspomnienia z dzieciństwa. Z wielkim sentymentem opowiadałyśmy sobie o naszych zabawach, przygodach, niezapomnianych przedmiotach. Wydaje mi się, że każdy z nas w dzieciństwie miał różne małe skarby. Ja nigdy nie zapomnę:
- plastusia, którego lepiliśmy w pierwszej klasie podstawówki i każdy jeszcze długo nosił go w piórniku, stawiał na ławce, dbał o niego na wszelkie możliwe sposoby
- piłek dzikusek we wszelkich kolorach tęczy
- kolorowych szklanych kulek
- kolorowych piórek
- naklejek z gum do żucia (naszym osobistym hitem były naklejki z Titanica)
- małego drewnianego pajacyka
- miniaturowych piesków z fabryki szkła
- suszonych między kartkami książek kwiatków i liści
To były Skarby przez naprawdę duże S! I to było wspaniałe...
Jako dorośli ludzie pragniemy:
- drogich samochodów
- nowoczesnych sprzętów
- designerskich mebli
- markowych ubrań
Czy cokolwiek z tej listy daje nam przez dłuższy czas tyle frajdy, ile kiedyś te małe skarby?
Szczerze wątpię.
W którymś momencie, który ciężko określić, zatraciliśmy w sobie zdolność zachwycania się małymi rzeczami. Chcemy więcej i więcej, a nasz apetyt ciągle rośnie.
Dlatego właśnie wymarzyłam sobie jakiś czas temu jakiś drobny "talizman", który przypominałby mi o tym, aby cieszyć się chwilą, doceniać każdy moment życia - ten dobry i ten ciężki. Skarb, który sprawiłby, że pamiętałabym jak wspaniałym życiem obdarzył mnie los! Drobiazg, który przy każdym napotkaniu go wzrokiem krzyczałby do mnie: "Jesteś niesamowitą szczęściarą!"
Nie musiałam długo czekać : moja kochana blogowa koleżanka Ewa czytała mi w myślach i zrobiła dla mnie takie cudo, jakie możecie podziwiać na zdjęciu. Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję!
Usiądź na chwilę i przypomnij sobie swoje skarby z dzieciństwa, jakie emocje w Tobie budziły. Zastanów się, co mogłoby być dla Ciebie obecnie takim talizmanem sygnalizującym szczęście! Obudź w sobie dziecko, które docenia każdą chwilę i patrzy na świat jak na jedną wielką przygodę. Przypominaj sobie jak najczęściej, jak wiele szczęścia masz w życiu!
Uff, już myślałam, ze chodzi o jakiś talizman, który ma zesłać na nas szczęście...
OdpowiedzUsuńI w sumie dużo się nie pomyliłam, ale taka forma przywoływania szczęścia podoba mi się bardziej niż jakiś pogański obrzęd :D Zaraz poszukam mojego talizmanu :)
To prawda. Pamiętam naklejki Turbo i karteczki wkłady do segregatora i własnoręcznie szyte ubranka dla lalek, maskotki robione ze skarpetek...:) To było coś.
OdpowiedzUsuńM.
Ahh wspomnienia :))
UsuńKochany ten twój post z którym się zgadzam w 100%! Sama mam takie pudełko w którym chowam moje małe skarby^^ Najkejki z Titanicem były hitem chociaż nikt nie znał tego filmu ( u nas tak było^^).. Eh szkoda że te czasy minęły :(
OdpowiedzUsuńNo niestety wyrośliśmy... ale możemy sobie wciąż stworzyć namiastkę takiego samopoczucia :)
UsuńA ja pamiętam jak mama kupiła mi notesik w kratkę i pióro kulkowe;))) cieszyłam sie bardzo i niczego nie zapamietałam tak dokładnie jak tego....ale czy to można nazwać talizmanem??? poza tym jakoś nie przypominam sobie niczego nadzwyczajnego, więc albo niczego takiego nie było;((( albo moja pamięć zawodzi;(( ale zgadzam się z Tobą całkowicie ;))) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO tak : notesiki i pióra - to było coś :)) Człowiek czuł się taki hmm dorosły :)
UsuńMoja lalka dzidziuś, prezent na 1 urodziny, siedzi na regale :) Gdzieś się tu pałęta jeszcze kilka maskotek, które są już pełnoletnie.
OdpowiedzUsuńI jest jeszcze brelok przy kluczach, taki fajny metalowy ze Sztokholmu.
Pełnoletnie maskotki... nigdy w ten sposób o tym nie pomyślałam ;)
UsuńOj dużo było tych skarbów:)
OdpowiedzUsuńPo namyśle stwierdzam,że chyba nie miałam skarbu. Chociaż może można podciągnąć pod skarb pamiętniki? och i ostatnia lalka którą dostałam w wieku 6lat-niemiecka i turkusowa małpa. Ale mi nie wolno było ich nosić nigdzie więc były pamiętniki
OdpowiedzUsuńCo do morza to wiesz? Kijowo biega się po plaży,bo morze chce Cię podmyć xD
Kiedy ja chcę żeby mnie podmyło :D Po prostu chcę piasku pod stopami... Oj tak :)
UsuńCo do pamiętników - to jak najbardziej prawdziwe skarby :)
UsuńO tak, takie skarby były najwspanialsze. A teraz kiedy jeszcze czasami podczas sprzątania trafię przypadkiem na jakieś pozostałości po nich radość jest ogromna, takie małe, bezużyteczne przedmioty, a tak potrafią cieszyć :).
OdpowiedzUsuńAktualnie moim "poprawiaczem" humoru jest stokrotka, znaleziona jeszcze w marcu, to był jeden z pierwszych ciepłych dni i kiedy zobaczyłam rosnące stokrotki byłam w szoku, leży sobie ususzona na półce i się do mnie uśmiecha i przypomina o słońcu i, że niemożliwe jest możliwe :).
Dokładnie takie talizmany miałam na myśli: przywołujące uśmiech na twarzy :))
UsuńA ja ostatnio znalazłam swoją gumę do skakania:) Guma nie nadaje sie juz do uzytku po takim długim czasie, ale to był mój dziecięcy skarb. Tak spędzałyśmy z koleżankami prawie każde popołudnie:)))
OdpowiedzUsuńSkakałyście w gumę???
No ba :)) To chyba najbardziej dziewczęca zabawa :D Jak nie było w pobliżu koleżanek, to przydawały się krzesła ;))
UsuńJa to pamiętam jak w szóstej klasie z koleżankami skakałyśmy w gumę, a teraz dziewczynką w tym wieku zdecydowanie to już nie w głowie...
UsuńNie ma sprawy Justynko ! Cała przyjemność po mojej stronie ! Uwielbiam sprawiać przyjemność ludziom, tak po prostu a nie za coś ! pozdrawiam, ewa
OdpowiedzUsuńI to jest jedna z Twoich pięknych cech :))
UsuńAch wspomnienia i te pachnące gumki i historyjki z donaldem i .....
OdpowiedzUsuńBardzo ładny ten talizmanik od Ewy ,ma w sobie jakąś energie.
OdpowiedzUsuńSuper,ze przpomnialas mi o tych dziecięcych skarbach, gdyby nie ty to całkiem wyleciałyby mu z pamięci,a faktycznie były bardzo cenne.Tak jak ty dumnie nosiłam plastusia w piórniku,jeszcze miałam taka plastikowa mała laleczkę -murzynka, która ubierałam w maciupkie zrobione ,na szydełku ubranka.To były czasy,i faktycznie te male rzeczy dawały tyle radości.
Nie sposób się nie uśmiechnąć na te wszystkie dziecinne wspomnienia :)
UsuńWydaje mi się, że ja chyba jeszcze nie do końca wyrosłam z takich małych skarbów. Z pewnością są one teraz inne, niż 20 lat temu. Za taki obecny talizman uważam moje drewniane kolczyki w kształcie motylków. Choć były niesamowicie tanie, to chyba moje ulubione i za każdym razem, gdy tylko je ubiorę czuję się radośniej, odrobinę dziecinie :)
OdpowiedzUsuńO tak, kolczyki też mają taką moc. Też miałam swoje ulubione motylki i kiedy je zakładałam naprawdę czułam się radośniej! :)
UsuńPrzypomniałaś mi pewną scenę z filmu - kompletnie nie pamiętam jakiego i o co dokładnie chodziło, ale zapamiętałam pewien szczegół - mianowicie jakiś szalenie bogaty facet, mający miliony na koncie, który mógł mieć dosłownie wszystko (i miał z resztą) - zawsze na ręku nosił swój pozornie nic niewarty dziecięcy zegarek z myszką miki, żeby za każdym razem jak na niego spojrzy - przypomnieć sobie jaki był kiedyś i co jest w życiu ważne... filmu nie pamiętam - jak widać scena była dla mnie istotna, bo chyba o to w tym wszystkim chodzi... :)
OdpowiedzUsuńTeż mi się kojarzy ten film, ale za nic nie przypomnę sobie tytułu. Piękna kwintesencja dla tego wpisu!
Usuńhmmm... no muszę się teraz zastanowić nad tym moim talizmanem... ale wiesz... chyba wiem co to mogło by być :) pierścionek mojej mamy! :) dostałam go jak byłam jeszcze w podstawówce, bo mamie na palec się nie mieścił i dała mi go :) nosze go codziennie do dziś, nie wyobrażam sobie dnia bez niego :)
OdpowiedzUsuńPiękny talizman - z tradycją i historią :)
Usuńmój talizman to zdecydowanie mój kot ; *
OdpowiedzUsuń+_______+
Obserwuję
Zapraszam
do mnie. ; *
jak inspirująco ! o tak w przedszkolu pamiętam jak dziś.. ten misiek którego ubierałam w moje koszulki ! a co to była za wojna, gdy zapomniałam go w przedszkolu w piątek i całą sobote monika spać nie mogła ;p oj to były czasy ! piękneeee... a teraz moim talizmanem jest ... zdecydowanie połówka serca z imieniem G. którą nosze na łańcuszku ! Pozdrawiam, www.monika-paula.blogspot.com
OdpowiedzUsuńWspaniałe talizmany, takie osobiste :)
Usuńmoje talizmany tak pamietam - papierowe ludziki - uwielbialam je sama je wycinalam , malowal, nadawalam imiona.... stare czasy ale piekne :)
OdpowiedzUsuńbardzo podoba mi sie Twoj blog - mam propozycje i nie ukrywam ze bedzie mi bardzo milo jesli sie zgodzisz - obserwujemy? pozdrawiam papapap:)
juz dodalam do obserwowanych - pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTalizman, dobra myśl! Zastanowię się nad swoim :) A Ewę regularnie też podglądam. Tworzy same cudeńka!
OdpowiedzUsuńO! A ja w liceum miałam żołędzia :-) Takiego z jakiejś dziwnej, wielkiej i bardziej okrągłej odmiany żołędzi - nie taki klasyczny, podłużny, mały żołądź. Nazywał się Maurycy i mieszkał w piórniku :-) Dało się nim nawet kręcić jak bączkiem :)
OdpowiedzUsuńJa miałam kasztana :D I żałuję, że go nie nazwałam!!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńja mam mnostwo talizmanow - do dzis trzymam drewniane malutkie pudeleczko z moimi zebami mlecznymi :) w szklanej buteleczce mam swoja pepowine ,ktora u noworodkow odpada po tygodniu chyba .Duzo mam takich dziwnych pamiatkowych rzeczy,ktore wierze,ze przynosza mi szczescie :)
UsuńJa mam od groma talizmanów. mam szarą czapkę, kulkę od najlepszej przyjaciółki, kawałek kwarca różowego też od niej, figurkę Juranda ze Spychowa i pluszowego osiełka.
OdpowiedzUsuń