Dlaczego nie ja?
6:36 - pociąg do Katowic. Sporo ludzi w przedziale, dość
chłodny poranek. Otwarte drzwi, przez które wpada bardzo nieprzyjemne, lodowate
powietrze. Wszyscy zaczynają mocniej się opatulać, zerkać jeden na drugiego. W
głowie wszystkich jedna myśl: „Ktoś powinien zamknąć te cholerne drzwi!”
I w tym momencie nadeszło jedno z tych banalnych olśnień. „Ktoś! Czemu zawsze myślimy, że ktoś
inny ma coś zrobić, a nie my sami, przez co męczą się tak naprawdę wszyscy!”
Cała czynność trwała 15 sekund: podniesienie czterech liter
z siedzenia, podejście do drzwi i ich zamknięcie zakończone ulgą wszystkich
zgromadzonych.
Wiem, brzmi maksymalnie przyziemnie. Ale zwyczajnie
zorientowałam się , że w naszych głowach niemal zawsze pojawiają się takie
myśli.
Na ulicy pałęta się śmieć, o którego wszyscy się
potykają. „Ktoś powinien go podnieść!”
W pokoju obok świeci się światło, chociaż nikogo w nim nie
ma. „Czemu ktoś nie zgasi tego światła?”
W zlewie leży brudny kubek. „Czemu ktoś go po prostu nie
umył?”
Nie ma problemu, jeśli to coś nas nie denerwuje i jest nam
obojętne. Ale jeśli przez taki szczegół mamy czuć rozdrażnienie, czy nie lepiej
pozbyć się tego samemu i zrobić przysługę nie tylko innym, ale przede wszystkim
sobie?
Oczywiście należy zachować umiar. Nie chodzi o to, żebyśmy
robili wszystko za wszystkich w pracy, domu itd. Ludzie łatwo przyzwyczajają
się do takich udogodnień i po pewnym czasie uznają to za naturalne, że
zajmujemy się każdą kłopotliwą sprawą.
Ale myślę, że w przypadku miejsc publicznych oraz wszelkich
drobnostek, które naprawdę działają nam na nerwy warto przyjąć zasadę, że KTOŚ
to także Ty!
Mam teraz dość ciężki czas - nowe życiowe sytuacje, do których muszę się przyzwyczaić.
Z tego też powodu nie będę w stanie w najbliższym czasie dodawać wpisów częściej niż raz na tydzień.
Mam nadzieję, że to zrozumiecie i przeczekacie ze mną te nie najprostsze chwile...
To samo tyczy się komentarzy - czytam wpisy na Waszych blogach, wszystkie komentarze pod moimi postami, tylko naprawdę nie mam kiedy napisać Wam czegoś sensownego.
Proszę Was o wyrozumiałość i cierpliwe czekanie na mój powrót w pełnej formie!
;)
OdpowiedzUsuńJasne, że rozumiem - bez dwóch zdań! Wspieram, choć to niewiele pomoże, w komentarzu :* Przytulasy!
OdpowiedzUsuńPowodzenia Justyś!
OdpowiedzUsuńRealizuj to co realizujesz i skrobnij tutaj coś raz w tygodniu nawet raz na dwa-tylko daj Nam znać że żyjesz!
Nastrojowe zdjęcie, mądry post :*
Bardzo mądry wpis :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę tak się dzieje w wielu głowach, że oglądamy się na innych. Pozdrawiam i życzę szybkiego dogadania się z rzeczywistością :)
Na Twoje wpisy warto czekać tydzień!
Kochana widzę, że nie tylko Ty masz taki okres...u nas też mimo, że szczęśliwie - to jednak pojawiły się nieprzyjemne i stresujące sytuacje...
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że już dawno pozbyłam się myślenia "ktoś powinien coś z tym zrobić", przynajmniej jeśli chodzi o codzienne, zwyczajne sytuacje (a nie np. sytuację w kraju czy coś - chociaż skoro można zmieniać małe rzeczy, czemu nie wielkie?). Podejrzewam, że to ze względu na fakt, iż sama jestem odpowiedzialna za dom (tzn. mąż pracuje, a ja siedzę w domu z dzieckiem) i przynajmniej w najbliższym otoczeniu tym "kimś" jestem po prostu najczęściej ja :)
OdpowiedzUsuńTeż mam ostatnio ciężki czas, tzn. czas wspaniały, ale ciężki dla bloga, mam zdecydowanie mniej czasu na czytanie, mniej chęci do pisania, poezję na razie prawie w ogóle odpuściłam... Ale to minie :)
Moim pytaniem tygodnia jest: dlaczego to mi miałoby się to stać?
OdpowiedzUsuńHappyholik, pamiętaj, że na końcu wszystko będzie dobrze, a jeśli jeszcze nie jest, to po prostu to jeszcze nie koniec. Niemniej jednak życzę Ci dużo siły i czerpania z Twoich pozytywnych zasobów psychicznych, bo dzięki Twoim wpisom czuję, że masz ich wiele :)
OdpowiedzUsuńCo do treści wpisu to może zainteresuje Cię to, że w psychologii to zjawisko nazywa się dyfuzją odpowiedzialności. I niestety jest ono bardzo rozpowszechnione. Na podstawie realnych wydarzeń w wielu państwach zrealizowano następujący eksperyment. Wczesnym wieczorem na osiedlu jakiś mężczyzna gonił kobietę, która głośno wzywała pomocy. Ludzie podeszli do okien, ale nikt nie wezwał pomocy. W prawdziwym wydarzeniu kobieta została zabita, a gdy pytano ludzi, dlaczego nikt im nie pomógł to ludzie się tłumaczyli "Myślałem, że sąsiad policjant od razu chwycił za słuchawkę", "Byłem przekonany, że jej rodzina/ znajomi wezwą pomoc" itp... Straszne... Dlatego też uczono mnie, że np. przy wzywaniu pomocy należy krzyknąć "Pan w zielonej kurtce, pomocy", a nie tak do wszystkich. Różne są przecież sytuacje. Heh, ja też byłam kiedyś w podobnej do Ciebie. Jakiś żul zapalił papierosa w autobusie. Wszyscy ludzie zaczęli szeptać między sobą i dopiero ja podeszłam do niego i grzecznie zwróciłam mu uwagę, że gdyby każdy zrobił to co on, to byśmy się podusili. I mimo, że wyglądał groźnie to zgasił papierosa :)
Tak, też czytałam o tym zjawisku - przerażające, ale prawdziwe...
UsuńLepiej zrobić to samemu, niż pozostać w krainie smutnych anonimowych Ktosiów ;)
OdpowiedzUsuńNie ma problemu, wszystko rozumiemy:)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się i wracaj jak najszybciej do formy ! :)
Gorące pozdrowienia :)
Czekam z wielką niecierpliwością i trzymaj się cieplutko, cokolwiek by się nie działo, to kto da sobie lepiej radę niż TY!! Ściskam :)
OdpowiedzUsuńRaz na tydzień to bardzo dużo i tak :-)) Ja zrozumiałam kiedyś, że ktoś to także ja.. jak zemdlał człowiek na ulicy .. i ja miałam do niego daleko dość.. inni byli bliżej.. ale słyszałam w koło że pijany, że bezdomny .. że taki, siaki.. i to ja zadzwoniłam .. przyjechała karetka.. człowiek był pijany. Ale mógł nie być.. Od tamtej pory staram się pamiętać, że jestem częścią społeczeństwa, zgromadzenia w danym miejscu i muszę reagować zamiast zastanawiać się czy to ja powinnam czy może inny ktoś .. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńKtoś to bardzo interesująca osoba. Plotkuje, jednocześnie nie robi nic i wszyscy zrzucają na niego winę. :)
OdpowiedzUsuńO dokładnie ! Zawsze "ktoś".
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś tak myślałam, żeby "ktoś" coś zrobił za mnie. Ale od jakiś 2 lat tym "kimś" jestem "ja" i dobrze mi z tym :)
Ja na pewno zaczekam :)
Ojej, mam identycznie! Chyba pora zacząć działać, żeby tych "ktosiów" było coraz mniej...
OdpowiedzUsuńjestem z Tobą, też mam teraz ciężki czas:(, ja zawsze dokarmiam biedne zwierzęta i nie wolno wtedy myśleć, że ktoś inny to zrobi, bo tak nie będzie. Jak nie Ty to nikt inny :)
OdpowiedzUsuńMądry post. Dlaczego nie mamy się sami czasem zmobilizować i czegoś zrobić, zamiast zawsze zwalać na innych?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wszystko się u Ciebie ułoży, będzie dobrze i szybko wrócisz do zwykłego, pozytywnego życia;)
Każdego dnia wzdycham do nowego posta u Ciebie:)ale trzymam kciuki by te życiowe sytuacje się wyklarowały :)
OdpowiedzUsuńDobry post. Trzymaj się mocno :)
OdpowiedzUsuńHappy, mam nadzieję, że te sytuacje są dla Ciebie dobre, lub jeśli na tę chwilę nie są, to że jak najlepiej się dla Ciebie zakończą :)
OdpowiedzUsuńA w kwestii "dlaczego nie ja?", to zastanawiałam się nad tym ostatnio. Tak samo jak nad "dlaczego nie od razu?". Patrzę na kubek w zlewie - umyję później. Jeden kubek, 10 sekund, dlaczego nie od razu? Patrzę na brudne buty, zapalone w sąsiednim pokoju światło, rozwalone na łóżku ubrania. Później. No i właśnie od jakiegoś czasu staram się te kompletne pierdoły robić od razu. Bo pierdoła do pierdoły i mamy poważny chaos. A poświęcić kilka razy tę minutę, to na prawdę nie jest taki straszny problem.
Pozdrawiam Cię ciepło :))
Sciskam Ciebie mocno:) I przesylam dobre mysli:)
OdpowiedzUsuńHappy, trzymam za Ciebie kciuki i przesyłam mnóstwo pozytywnej energii :) Mam nadzieję, że wrócisz do nas szybko, ponieważ, spragniona inspiracji, codziennie zaglądam na Twój blog z nadzieją na nową notkę. Jestem Ci bardzo wdzięczna za tą stronę i za Twoje posty. Właśnie takiego czegoś szukałam. Ściskam :*
OdpowiedzUsuńCzasem trzeba po prostu zacisnąć zęby i jakoś przetrwać ten gorszy czas, czego Ci życzę. I obyś wróciła do Nas pełna sił i swojej pozytywnej energii, którą zarażasz :)
OdpowiedzUsuńCzekam :-) Życzę Ci żeby jak najszybciej wszystko się poukładało :-)
OdpowiedzUsuńTeraz się przekonasz, czy naprawdę jesteś happyholic:) Bo wiesz, jak się jest młodym, zdrowym, niebiednym i w udanym związku to nietrudno innych pouczać...
OdpowiedzUsuńKochana, działaj, a potem wróć!
OdpowiedzUsuńI pamiętaj o odpoczynku :)
wstyd się przyznać, ale najczęściej też myślę o tym, że "ktoś" powinien tą daną rzecz zrobić :) ale postaram się z tym walczyć!! :))
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na nowy post!
powodzenia, trzymaj się cieplutko! :))
Myślę o Tobie ciepło w tych niełatwych czasach :) no i czekam na kolejne posty!
OdpowiedzUsuńBARDZO, ALE BARDZO trafne spostrzeżenia! Też o tym ostatnio myślałam i w pełni się zgadzam.
OdpowiedzUsuńbardzo dobre podejście.. ;)
OdpowiedzUsuńrozumiemy i cierpliwie będziemy czekać :)
OdpowiedzUsuńtak to już jakoś jest, że najpierw patrzymy na kogoś, a dopiero później na siebie. trzeba to zmienić zaczynając.. od siebie !
bardzo podoba mi się fota :)
W sumie to masz świętą rację, czasem po prostu nie myślimy o tym, że ten ktoś, to także ja... ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście rozumiem, że z różnych powodów notka będzie tylko raz w tygodniu, powodzenia w przetrwaniu tego okresu :)
Jeju jak ja nie lubię takich wpisów. Jak jest jakiś blog, który mnie zainteresuje, dodaję go do ulubionych, obserwuję prawie codziennie a tu nagle klops. Jak czytam: "Mam teraz dość ciężki czas - nowe życiowe sytuacje, do których muszę się przyzwyczaić.
OdpowiedzUsuńZ tego też powodu nie będę w stanie w najbliższym czasie dodawać wpisów częściej niż raz na tydzień" to ja się pytam jakie to są sytuacje? Sorry, ale uważam, że jak ktoś pisze bloga to tym samym uzewnętrznia się i wówczas należy się czytelnikom jakieś wyjaśnienie. Nie chodzi o konkrety, czy intymne wyznania, ale o jakąś namiastkę...
Blog należy do jego autora, więc to autor dyktuje warunki i nic nie musi.... :)
Usuńuwielbiam Twojego bloga!!! :)))
OdpowiedzUsuńTakie czekanie na takiego "KTOSIA" zawsze mnie do szału doprowadza i często kończy się na tym że po kilku minutach wściekania się, sama to robię. Mam nadzieję że kiedyś mi się uda bez tego wściekania :) Trzymaj się ciepło!
OdpowiedzUsuńhttp://www.myfridgefood.com/index.php - możesz kiedyś dodać do Perełek, naprawdę świetna sprawa! :)
OdpowiedzUsuńrzeczywiście świetne! :)
UsuńPrzesyłam dużo ciepłych uścisków, aby wszystko wróciło do normy!
OdpowiedzUsuń