Codziennie to samo... żmudna rutyna? Niekoniecznie!
Od pewnego czasu przekonuję się na własnej skórze, że to co robimy codziennie (nawet w bardzo niewielkiej skali) ma ogromne znaczenie - często większe niż wtedy, gdy poświęcamy na coś dużą ilość czasu, ale nieregularnie.
Na razie brzmi to dość tajemniczo, ale już tłumaczę o co mi chodzi.
W książce "Projekt Szczęście" przeczytałam cytat, który skłonił mnie do poeksperymentowania i spróbowania nieco innego rozplanowania moich codziennych czynności:
"Najmniejszy codzienny wysiłek, realizowany sumiennie
dzień po dniu, pobije nawet zrywy Herkulesa"
A. TROLLOPE
http://www.brightontheday.com/8778 |
Idąc za przykładem Gretchen postanowiłam spróbować swoich sił w codziennej pracy nad moim blogiem, a szczególnie znacznie częstszym dodawaniem wpisów. Postanowiłam pisać coś prawie codziennie, często w mniejszej niż dotąd skali, ale za to systematycznie. Wcześniej działałam raczej na zasadzie zrywów, ale czułam że mogę dać z siebie znacznie więcej pracując mniej, ale częściej.
Już widzę pozytywne efekty tej zmiany: dzięki codziennemu poświęceniu czasu na pisanie, odkrywam w sobie zupełnie nowe pokłady kreatywności i idei. Pomysły na nowe wpisy aż biją się w mojej głowie!
Wbrew obawom, częstsze pisanie nie oznacza dla mnie rezygnowania z radości codziennego życia. Tego bałam się najbardziej, gdyż zupełnie kłóciłoby się to z wyznawaną przeze mnie filozofią życia i w zasadzie wszystkim o czym tu piszę. Najważniejsze jest w końcu dla mnie to, aby celebrować pełne inspirujących momentów życie, a nie tracić go ... w trakcie tworzenia niekończących się wpisów.
Rzeczywistość rysuje się na szczęście całkiem inaczej - dzięki częstszym postom mam nawet więcej chęci i entuzjazmu do jeszcze mocniejszego czerpania radości z życia i dzielenia się tym z Wami.
Jestem pewna, że nie uda mi się zawsze dodawać wpisów tak często - np. w czasie sesji, wyjazdów czy odkąd zacznę pisanie swojej pracy magisterskiej (a tu już bardzo niedługo!). Ale podoba mi się ta zasada i chcę jak najbardziej korzystać z niej w swoim codziennym życiu, a szczególnie w blogowaniu, które od ponad roku jest moją największą pasją.
Myślę, że ta zasada codziennego poświęcania czasu na czynność, która ma dla nas priorytetowe znaczenie sprawdza się także w innych dziedzinach np. sporcie, fotografii, scrapbookingu, czytaniu, próbowaniu nowych przepisów itp.
Spróbuj chociażby w formie eksperymentu zastanowić się nad taką czynnością, której codzienne wykonywanie mogłoby w znaczący sposób zmienić Twoje życie lub nad swoją prawdziwą pasją i przez jakiś okres czasu przeznacz na nią codziennie chociaż 15 minut. Nie przesadzę pisząc, że może to być jedna z najbardziej przełomowych zmian w Twoim życiu...
Czy stosujecie tą zasadę w jakiejś dziedzinie swojego życia?
Jak myślicie, w czym jeszcze może się ona sprawdzać?
Oj Kochana super wpis, pełny motywacji jak zawsze!jestes niesamowita!:)zgadzam się powolutku, małymi kroczkami mozna dojsć do tego, co chcemy osiagnac..ja np. codzienie rano ćwiczę i mam zamiar teraz biegac:)oby tylko córeczka pozwoliła:)poza tym wiele codziennych rutyn jak konieczne przygotowanie śniadania ect. sprawdza się;)powolutku, ale do przodu:)
OdpowiedzUsuńmasz rację :)mnie zwykle brakuje systematyczności ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Agga
tak, tak, tak, zgadzam się w zupełnośći! kropla drąży skałę:)ja staram się cieszyć zabawą z moimi dziećmi, mimo, że to jest po raz dziesiąty czytanie tej samej książeczki czy układnie puzzli...buziaki!!!!
OdpowiedzUsuńA gdyby tak trochę więcej wolnego czasu, to by to się sprawdziło na 100%!
OdpowiedzUsuńFaktycznie zauważyłam, że im częściej (najlepiej codziennie) coś robię, tym łatwiej mi to przychodzi :).Każdy początek jest trudny - czy to jest pisanie bloga czy bieganie, ale z czasem regularnie powtarzana staje się przyjemnym przyzwyczajeniem!
OdpowiedzUsuńOj coraz bardziej lubię tu zaglądać. Wspomniałaś o Projekcie szczęście - wchłonęłam tą książkę a w tym kontekście polecam serdecznie Sztukę prostoty Dominique Loreau ( chyba że czytałaś :)
OdpowiedzUsuńa idąc tym tropem Sztukę umiaru. A regularność nawet nie wiadomo kiedy zaczyna sprawiać przyjemność - pozytywna mantra :)))
ja dodaje coś co dwa dni, nie daję rady codziennie i znam swoje możliwości, jednak jestem systematyczna i co drugi dzień jest u mnie coś nowego :) wiele zapisuję, mam masę pomysłów, przemyśleń, które gdzieś muszę umieszczać :)
OdpowiedzUsuńJa jestem za jakością, nie ilością
OdpowiedzUsuńMyślę, że jedno nie wyklucza drugiego ;-)
UsuńZauważyła, ostatnio w swoim życiu, że ta zasada działa.
OdpowiedzUsuńNajbardziej poczułam to w pracy.
Gdy siadam do nowego programu na zasadzie zrywów, że dzisiaj się go pouczę a potem znowu za tydzień to wychodzi na to, że za tydzień jestem na tym samym poziomie co na początku.
Teraz staram się przysiąść codziennie, nawet na godzinkę i ogromne postępy widzę już po tygodniu. Uważam, że lepiej robić coś codziennie po godzinie niż co tydzień przez cały dzień.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za ten wpis :*
Można w jeden dzień napisać kilka artykułów i zostawić na autopilocie do publikacji na cały tydzień ;)
OdpowiedzUsuńsuper wpis :) jestem jak najbardziej za słowami, którymi rozpoczęłaś post. Ja od [ponad roku prowadzę bloga, codziennie, prócz niedzieli publikuje post... stało się to zupełnie normalnym elementem mojego dnia. Nie mogę pójść spać gdy tylko nie wykonam wpisu, a korzyści... oczywiście, że są. Jest ich wiele! między innymi miłe słowa i zaufanie czytelników :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł. Regularność wypracowuje w nas systematyczność, a kto by nie chciał móc być systematycznym?
OdpowiedzUsuńmyślę że to świetna sprawa, trudno jednak zebrać się zwłaszcza w dniach najbardziej zajętych, tyle mam zawsze pasji do odkrycia i rzeczy do zrealizowania wypisanych na kartce przyklejonej na ścianie, a czasem trzeba porzucić wszystko i zająć się obowiązkami i wtedy opada energia i plany trzeba odkładać!
OdpowiedzUsuńpostanowiłam wrócić i zanegować moje negatywne nastawienie. Ostatecznie wszystko da się zorganizować!! :) Pozdrawiam!
Usuńwarto być systematycznym, myślę że gdy do czegoś dążymy coś jest naszym celem, to taka systematyczność bardzo pomaga i może przynieść wiele satysfakcji :) ja np staram się ćwiczyć codziennie, sprawia mi to wiele radości a także sama myśl że się nie poddaje :)
OdpowiedzUsuńu mnie to nie do końca tak działa. moją pasją jest fotografia koncertowa, więc raczej ciężko poświęcić na nią 15 minut dziennie. ;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie - nie wszędzie da się to zastosować - chociażby z przyczyn technicznych :)
UsuńBardzo, ale to bardzo podoba mi się to podejście, i nowa odsłona Twojego bloga! :)
OdpowiedzUsuń