Jedna zmiana: cudowny, samotny spacer...




Wczoraj wieczorem postanowiłam wprowadzić naprawdę duże zmiany w życiu. Częściowo ma to związek z "Projektem TAK", a częściowo po prostu z chęcią zmiany czegoś na lepsze. 

W jednym momencie wpadłam na to, co najbardziej ogranicza mnie w życiu - na moją największą strefę komfortu. Jest to zbyt duże uzależnienie od obecności innych osób i niechęć względem samotności. A przecież bycie sam na sam z własnymi myślami może być takie piękne.

Większość prywatnego życia spędzam w towarzystwie innych osób. Wczoraj dotarło do mnie, że mogę na palcach jednej ręki policzyć sytuacje, w których sama poszłam pochodzić po galerii, do kina, pobiegać, czy chociażby spędziłam kilka zupełnie samotnych popołudni. Zawsze wydawało mi się to naturalne, że zwyczajnie raźniej jest robić te wszystkie rzeczy z drugą osobą. Ale wczoraj dotarło do mnie, jak bardzo takie przyzwyczajenie może mnie ograniczać. Wypisałam wszystkie rzeczy, które bardzo rzadko robię sama i postanowiłam krok po kroku uczyć się delektowania samotnością.

I tak też od wielu, wielu lat nie byłam na samotnym spacerze. Sama jestem zszokowana, ale naprawdę nie mogę sobie przypomnieć takiego wydarzenia w moim życiu. Albo jeżdżę samochodem, albo po prostu wychodzę gdzieś z KIMŚ. I to właśnie od samotnego spaceru postanowiłam rozpocząć moją małą rewolucję.

I było naprawdę fantastycznie... Powoli, rozkoszując się cudowną pogodą szłam przed siebie zupełnie się nie śpiesząc. Spotkałam tyle uśmiechniętych ludzi - to chyba ta nadzieja na wiosnę, którą osobiście czuję już w powietrzu. A może po prostu fakt, że cały czas uśmiechałam się w myślach i ten nastrój odbijał się na mojej twarzy. Mogłam spokojnie przemyśleć sobie różne sprawy, poobserwować innych przechodniów, wystawy sklepów...

Świat z punktu widzenia pieszego jest sto razy ciekawszy, niż z samochodu. Żałuję, że tak rzadko o tym pamiętam. Zaś świat z punktu widzenia idącego samotnie człowieka staje się źródłem inspiracji, przemyśleń, zachwytu. 

Może wydawać się to niezwykle zabawne i przedziwne, że zwykłe samotne wyjście tak pozytywnie mnie nastroiło, ale w końcu odetchnęłam. I to zarówno świeżym powietrzem (którego na próżno szukać w szczelnie zamkniętym samochodzie) jak i też taką zwykłą ludzką wolnością i przestrzenią...

https://www.facebook.com/media/set/?set=a.351370378261813.83750.174740505924802

Komentarze

  1. ja uwielbiam samotne spacery <3 są one moim stałym elementem miesiąca, jest to czas na poskładanie myśli i zwykłe odpoczącie od innych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja teraz już też - żałuję, że tak późno odkryłam ich magię :) :)

      Usuń
    2. są świetne :) nie wyobrażam sobie zimny czy lata bez nich!

      Usuń
  2. Ty potrzebujesz samotności, ja się z niej wyleczyłam. Uważam, że i w jedną i w drugą stronę nie można "przeginać", bo doświadczyłam tej jednej granicy i naprawdę źle się to dla mnie skończyło, m. in. wizytą u specjalisty. Cieszę się jednak, że poznałaś tę szczęśliwą chwilę z samą sobą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to ze wszystkim w życiu - trzeba znaleźć ten magiczny punkt równowagi :)

      Usuń
  3. też jestem tego zdania :) zwłaszcza jeśli mamy obok jakiś park czy las i możemy się zrelaksować wśród zieleni i pooddychać świeżym powietrzem, nawet jeśli jest mroźne! ;p :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj widziałam tylu ludzi, którzy mimo mrozu dzielnie wystawiali twarze do słońca - genialna sprawa :)

      Usuń
  4. Gorzej gdy ma samotne spacery są jedyną opcją...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że wtedy wyjątkowo trudno traktować je jako coś cudownego i inspirującego. Chociaż... to właśnie na takim samotnym spacerze można spotkać tego kogoś, z kim później będzie można maszerować ramię w ramię. Nigdy nic nie wiadomo :)

      Usuń
    2. Po kilku latach można się przyzwyczaić, czasami takie spacery są miłe, a czasami wraca się z bólem głowy.
      W dodatku zdziwiłam się, że jest tyle osób, dla których samotny spacer jest czymś czego nieczęsto zaznają, przez to poczułam się jeszcze bardziej samotna.

      Usuń
    3. Wiem, że moje słowa niewiele znaczą, ale życzę Ci szczerze i z całego serca, żeby to się zmieniło...

      Usuń
    4. Chociaż z drugiej strony z tego co czytam, wielu ludzi panicznie boi się samotności (nawet samotnych wieczorów), a ja przynajmniej już tego uczucia zaznałam, nauczyłam się przebywać sama ze sobą i coś takiego nie jest mi już straszne. Wow, można nawet znaleźć "+" w takim położeniu.
      Przepraszam za zawalanie komentarzy, ale zebrało mi się na refleksje :)

      Usuń
    5. Widzisz, nie każdy potrafi zauważyć takie plusy. Podczas gdy naprawdę dla niektórych (w tym dla mnie) wiele rzeczy robionych w pojedynkę wydaje się może nie przerażające, ale... niekomfortowe. Dzięki samotności (nawet nie z własnej woli) można uodpornić się na takie coś i znaleźć ukryte w sobie siły. To też jest piękne :)

      Usuń
    6. Ja też dużo częściej chodzę na samotne spacery i kiedyś mnie przybijały a teraz? widzę w nich plusy, zwykle gdy idę na spacer bawię się w "uważność" idę i np staram się dostrzec jak najwięcej szczegółów w okół mnie, np jak jest ubrana mijająca mnie pani, czy są jeszcze na drzewach liście (pisze ten komentarz jesienią :D), co znajduje się na witrynach sklepowych to niesamowicie uwalnia mi mózg od tego co działo się w ciągu dnia albo poprostu słucham muzyki, traktuję spacer jak higienę zdrowia i nawet sama świadomość że po 20 minutach dostanę od mojego organizmu porcję endorfin daje mi motywację:) Lubię towarzystwo ludzi, znajomych ale czasem trochę męcza mnie spacery gdzie ktoś ciągle nadaje a ja lubię czasem sobie coś porozmyślać i popatrzeć zwyczajnie na gwiazdy i księżyc jakbym je pierwszy raz w życiu widziała :)

      Usuń
  5. Poruszyłaś bardzo istotną a jednocześnie ograniczającą dla mnie kwestie. Sama na spacery chodzę (może nie sama, bo z psem), ale już na przykład do kina albo do galerii nigdy, bo...nie wiem. Lubię ze sobą być, wręcz uwielbiam, ale gdy pomyślę, że miałabym się wybrać na np. na koncert trochę się boję. Czas chyba wprowadzić znaczącą zmianę i pójść na koncert muzyki klasycznej (nikt z mojego otoczenia jej nie lubi) bez towarzysza. Ciekawe jakie wtedy będą moje odczucia? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie ujęłaś to, co sama czuję. Dlatego nazwałam to wyjściem ze strefy komfortu. Wyjście na koncert ze znajomymi to pestka, jednak pójście tam samemu to jak dla mnie już duże wyzwanie... I właśnie takie wyzwania chcę teraz podejmować :)

      Usuń
  6. Potwierdzam, ja też samotnie dziś spacerowałam :) Usiadłam na ławeczce i niczym surykatka wystwiłam ryjek do słońca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mmmm... mimo tego, że zmarzły mi uszy, to słońce na twarzy też poczułam i chociażby dlatego warto było wyjść z tych czterech kątów! :)

      Usuń
  7. mam ten sam problem... jakaś samotność, która nie pozwala pobyć w samotności, a kiedyś tak nie było. Gratuluję, bo wiem,jakie to trudne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A myślałam, że to tylko takie moje dziwactwo... :)

      Usuń
  8. wiesz co mam podobnie, całe życie boję się samotności. Nie lubiłam samotnych wieczorów, bałam się, w sumie nie wiem czego. Długo nie potrafiłam docenić czasu dla siebie :) teraz już umiem i korzystam z niego jak tylko mogę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dość późno sobie uświadomiłam, że taka samotność może być piękna. Ale w końcu lepiej późno niż wcale! :)

      Usuń
  9. Tego tez trzeba sie nauczyc ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie jest całkiem odwrotnie :) przedkładam samotność nad czas spędzony z ludźmi ale ostatnio nad tym pracuję, aż moi znajomi się dziwią :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękuję Ci za ten wpis :) Prawda jest taka, że ile razy chcę iść na spacer, pytam Drugiej Osoby, On odpowiada "nie chcę mi się" to ja wtedy też rezygnuję - a nie powinnam! Od jutra (bo dziś już trochę za późno ;) ) będę chodzić na spacery sama :P a On jak chce to niech się dołączy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie kibicuję nam obu (a może i Druga Osoba zacznie chętniej się przyłączać!) :)

      Usuń
  12. u mnie jest wręcz odwrotnie, zbyt dużo czasu spędzam sama (bo tak lubię), a zbyt mało ze znajomymi... ;) ale nad tym też chyba trzeba popracować.

    OdpowiedzUsuń
  13. Też uwielbiam chodzić w samotnośći:) często wcześniej wysiadam z metra czy tramwaju żeby pozostałą część drogi pokonać na piechotę, porozglądać się dookoła siebie, pomyśleć i pomarzyć :) Chociaż mój problem jest bardziej zbliżony do Eyon - z wiekiem robię się coraz bardziej aspołeczna i od siedzenia w klubie do rana o wiele, wiele bardziej wolę wieczór z dobrą książką:3

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja przez ten miesiąc właśnie się rozkoszuję samotnością, bo sama w całym mieszkaniu. I dobrze mi z tym :)

    OdpowiedzUsuń
  15. uświadomiłaś mi swoim wpisem, że nigdy nie byłam na samotnym spacerze, może faktycznie najwyższa pora to zmienić ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja mam wręcz odwrotnie. Nie żebym stroniła od ludzi czy była jakimś odludkiem. Ale uwielbiam samotne wieczory (raz na jakiś czas). Lubię mieć czas tylko dla siebie, na swoje sprawy, gdy nikt mi nie przeszkadza. Samotne spacery - lubię to. Zakupy sam na sam - jeszcze bardziej. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Pięknie to napisałaś.. :) ja nie lubię samotności.. garnę do ludzi, zwłaszcza bliskich. Chyba powinnam nauczyć się korzystać z chwil, gdy jestem sama.. dziękuję Ci za ten wpis :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam na samotnym spacerze, ale zawsze je lubiłam. Wychodziłam z domu i wracałam po kilku godzinach chodzenia po okolicach. Najpiękniej było wieczorami. Dałaś mi teraz inspirację do napisania jednego z postów:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Na samotne spacery się nie wybieram, ale za to spacery z moim psem uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja ostatecznie idę na spacer z psem, ale zdecydowanie bardziej wolę jednak w towarzystwie. Jak jestem sama jest nudno. :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Samotne spacere są takie... Inspirujące. Czasem dobrze mi robi takie zwyczajne przejść się do lasu, poleżenie sobie na łące, z dala od tego całego "życia". Wszystko od razu nabiera innej perspektywy. Pies biega sobie wokół, a czas jak gdyby się zatrzymuje. :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Też tak miałam kiedyś - jako zwierzę stadne nie potrafiłam nigdzie się ruszyć bez kogoś do towarzystwa. W końcu udało mi się przełamać i teraz nie dość, że potrafię się cieszyć samotnością to jeszcze bardziej doceniam drugiego człowieka :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja tez je uwielbiam, zwlaszcza jak spacerujesz sluchajac swojej ulubionej muzyki w sluchawkach. Ostatnio nawet sama sie zlapalam na tym ze wracajac z pracy podskakiwalam sobie w rytm jednej z piosenek, a co tam ci ludzie co sie na mnie patrzyli. Slonko swiecilo i nic wiecej mi do szczescia nie bylo trzeba :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  24. Pewnie prędzej czy póxniej zostaniesz sama - radzę się nauczyć radzić sobie w pojedynkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj nie chodzi o radzenie sobie w pojedynkę, bo to potrafię. Raczej o to, że nie do końca za tym przepadam, a może zupełnie niepotrzebnie.

      Usuń
  25. Uważam, że ludzie nie potrafią cieszyć się swoją wolnością, tym, że nie jesteśmy od innych uzależnieni, że mamy swobodę prywatności. Czasem warto zatrzymać się i odłączyć od grupy znajomych podczas podróży. Samemu można dostrzec wiele ciekawych zachowań zarówno ludzkich jak i natury. W towarzystwie trudno o to, gdyż zazwyczaj jesteśmy zajęci rozmową i utrzymywaniem kontaktu, skupiamy się na rozmówcy albo sobie, jeśli o sobie opowiadamy. Nie mamy pełnej podzielności uwagi. A kiedy jesteśmy sam na sam z obliczem natury, która nas otacza i nie zakłóca nam nikt tej kontemplacji warto rozejrzeć się dookoła siebie. Z pewnością można dostrzec wiele rzeczy, których dotąd nie mieliśmy okazji uchwycić wzrokiem, jak również słuchem.

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja chodzę na samotne spacery dosyć często. I nie jest to podyktowane przymusem, a wyborem. Cenię sobie chwile ze sobą, bo pozwalają nabrać dystansu do wielu spraw i działają kojąco. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Według mnie ważne jest umieć spędzać czas ze sobą i umieć się tym cieszyć. To bardzo ważne, w końcu jestesmy ze sobą ciągle, ale rzadko potrafimy wsłuchać się w siebie. Lubię spędzić czasem wieczór sama ze sobą, mogę wtedy skupić się na swoich rzeczach, na sobie, począwszy od rozmyslan po kobiece zabiegi pielęgnacyjne ;)
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty