Chillout 9. Spókój w portfelu
W zasadzie finanse nie są szczególnym źródłem mojego stresu czy zmartwień - nie mam długów, potrafię oszczędzać, nie jestem maniakalnym fanem zakupów oraz biegania po sklepach, nie czekam z utęsknieniem na wielkie wyprzedaże. Zauważyłam jednak kilka miesięcy temu, że powoli tracę kontrolę nad swoimi wydatkami. W sklepie zaczęłam bez żadnego zastanowienia wyciągać kartę (debetową - kredytowej bardzo nie lubię używać) i płacić. Nie miałam w zasadzie żadnego poglądu na to ile miesięcznie wydaję, nie sprawdzałam tego.
Aplikacja do zarządzania finansami
I wtedy wdałam się w rozmowę ze znajomym, który opowiedział mi o tym jak zaczął używać aplikacji do zarządzania wydatkami. Po miesiącu był w kompletnym szoku, gdy zobaczył ile wydaje np. na jedzenie poza domem, szczególnie podczas lunchów w pracy. Codzienne niewielkie wydatki składały się na pokaźne kwoty.
Jako że sama zaczęłam odrobinę niepokoić się swoją lekką ręką do wydawania pieniędzy, jeszcze tego samego dnia zarejestrowałam się na stronie Moneyzoom oraz ściągnęłam wersję mobilną aplikacji na telefon. Codziennie przez cały miesiąc dzielnie zbierałam paragony, sprawdzałam operacje jakie wykonywałam kartą i wprowadzałam to wszystko do mojego wirtualnego budżetu.
Sama aplikacja jest bardzo przystępna oraz przyjemna w obsłudze. Wprowadzałam do niej wszystkie wydatki oraz przychody i przyporządkowywałam je do odpowiednich kategorii. Jeśli nie mogłam znaleźć dobrej etykiety dla moich wydatków, sama ją tworzyłam. Aplikacja przedstawia nam spis wszystkich wydatków w danym czasie czy też właśnie według kategorii. Oblicza również automatycznie nasz cash-flow, czyli różnicę pomiędzy przychodami a wydatkami.
Może nie trafiłam zbyt dobrze - pierwszy miesiąc mojej kontroli wydatków przypadł na grudzień. Musiałam wtedy opłacić czesne na uczelni, kupić prezenty itd. Zamiast się odstresować, byłam mocno zdziwiona kwotą, jaką udało mi się wydać w tym świątecznym czasie. Ale dzięki zapisywaniu tych wszystkich wydatków zobaczyłam obszary, w których powinnam bardziej się kontrolować. Zobaczyłam również ile tracę na pozornie minimalnych wydatkach. Styczeń wygląda już w zestawieniu zupełnie inaczej.
Wydawanie pieniędzy na doświadczenia
O tym pisałam już wielokrotnie, między innymi we wpisie "Szczęście i pieniądze". Nie wyobrażam sobie jednak nie wspomnieć o tej zasadzie ponownie przy okazji tego wpisu. To jedna z myśli, która diametralnie zmieniła moje podejście do wydawania pieniędzy i czerpania z tego jak największej przyjemności. Powtarzając to, co opisałam w tamtym poście:
Badania psychologów potwierdzają, że wydawanie pieniedzy na różnego
rodzaju przedmioty przynosi tylko chwilową przyjemność w przeciwieństwie
do doświadczeń, które nie tylko przynoszą nam dużo pozytywnych emocji w
trakcie ich przeżywania, ale też później np. przez związane z nimi
niepowtarzalne, ekscytujące wspomnienia.
Sama zauważyłam dokładnie tą samą zależność, dlatego też z przyjemnością wydaję pieniądze na:
- wyjścia do restauracji - do dziś czuję smaki i aromaty niektórych fantastycznych dań oraz tą specyficzną atmosferę kilku szczególnie przyjemnych miejsc,
- wydarzenia kulturalne - przede wszystkim wyjścia do kina, ale też koncerty czy teatr,
- różnego rodzaju wypady np. na narty, ściankę wspinaczkową, laserowy paintball itp.
- przyjemności dla ciała, takie jak wyjazd do SPA, masaże,
- podróże małe i duże
- i inne "przeżycia"...
Czyli wszystko to, co zostaje we mnie na dłużej oraz często dodatkowo wiąże się ze spędzaniem czasu w ulubionym towarzystwie. No właśnie, towarzystwo - gdy dzielimy te doświadczenia z innymi osobami, przynoszą nam jeszcze więcej szczęścia i radości.
Oczywiście jeśli wydajemy na takie doświadczenia większość wypłaty, to przestaje być przyjemne wydawanie pieniędzy. Wszystko z umiarem. Przeznaczenie pieniędzy na doświadczenie jest po prostu znacznie lepszą alternatywa spożytkowania pieniędzy niż na przykład kupienie dwudziestej pary spodni.
Oszczędzanie
Oszczędzam praktycznie od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Do tej pory pamiętam niebieskie książeczki SKO (szkolna kasa oszczędności) i kolejkę do wychowawczyni, by wpłacić kolejne 3 zł. Ale już po paru latach tych regularnie odkładanych złotówek, mogłam w znacznej części sama pokryć swój wyjazd na szkolną wycieczkę do Legolandu. To było wspaniałe uczucie.
Nie będę tutaj pisała o różnych formach oszczędzania czy inwestowania swoich pieniędzy bo to nie jest blog finansowy. Totalne minimum to według mnie osobne konto oszczędnościowe, na które np. co miesiąc przelewamy pewną kwotę ze zwykłego konta. Można przyjąć też jakiś konkretny plan oszczędzania. W jednych z ostatnich perełek linkowałam do przedstawionego na poniższym obrazku planu.
Bardzo prosta zasada - co tydzień oszczędzamy co najmniej tyle dolarów (lub złotówek) ile wynosi numer tygodnia. Ja nieco zmodyfikowałam ten plan i postanowiłam oszczędzać 'od tyłu'. Po pierwsze wiem już z autopsji jak biednie prezentuje się mój grudzień, w którym według tego planu wypadałyby największe kwoty. Po drugie moim zdaniem łatwiej na początku zacząć od największej kwoty i wiedzieć, że z każdym tygodniem może być ona już coraz mniejsza. To dla mnie brzmi bardziej motywująco. Przez dwa tygodnie zaoszczędziłam więc już 103$ (52$ + 51$). Według tego planu po roku na moim koncie znajdzie się co najmniej 1 378 $ czyli około 4175 zł. Brzmi całkiem nieźle.
Zobacz też mój profil na Facebooku
Obserwuj Happyholic na BlogLovin
Sama postawiłam sobie pewne zobowiązania co do odkładania pieniędzy i mam nadzieję, że uda mi się je zrealizować. Sama nie wiem ile dokładnie na co wydaje więc zaopatrzyłam się w zwykły zeszyt w którym wszystko spisuję. Próbowałam robić takie zestawienia w exelu czy innych programach ale najbardziej odpowiada mi właśnie zwykły zeszyt.
OdpowiedzUsuńW zasadzie czasem zwykły zeszyt faktycznie może być najlepszym narzędziem od kontroli wydatków. Nie wygeneruje nam dodatkowych zestawień ani podsumowań, ale na pewno ułatwia samo wprowadzanie tych wszystkich kwot. Faktycznie dobry pomysł do przemyślenia dla osób, które nie przepadają za organizowaniem swojego życia mobilnie czy komputerowo.
UsuńMoj tato zapisuje wszystkie wydatki w swoim kalendarzu, a ja stworzylam sobie forme w Excelu na to. Wydatki staram sie wpisywac prawie od razu po powrocie do domu. Problemem jest kiedy taki maly wydatek (lub wiekszy) mi gdzies umknie - nie mam paragonu a zapomne wpisac go w arkusz tego samego dnia i po paru dniach nie zgadzaja mi sie dane z tymi z komputera i banku :) Ale dopiero niedawno sobie taki arkusz zalozylam i ciagle go jeszcze przerabiam sobie :) Pozdrawiam!
UsuńPrzy takich małych wydatkach dobrym pomysłem jest wysyłanie sobie od razu maila z telefonu z kwotą i przeznaczeniem wydatku :) Ewentualnie można sobie wysyłać SMSa :)
UsuńTrafiasz w sedno, z roku na rok coraz bardziej mnie trapi finansowa strona i chociaż nie mam z tym jako takiego problemu, to chciałbym umieć oszczędzać więcej i więcej :D
OdpowiedzUsuńTo dokładnie tak jak u mnie. Może lepiej nawet profilaktycznie pomyśleć o tym właśnie wtedy, kiedy nie ma jeszcze większego problemu :)
Usuńbardzo ciekawe :-) ja od kilku miesięcy zapisuję wszystkie wydatki w zeszycie i już to pozwala mi ogarnąć ile pieniedzy wydaję niepotrzebnie. a ta aplikacja ciekawa, muszę ją przemyśleć.
OdpowiedzUsuńJeżeli zeszyt się sprawdza, to może nie ma sensu kombinować. Ja próbowałam prowadzić takie zapiski w notatniku ale niestety nic z tego nie wyszło, z aplikacją jest mi dużo łatwiej. Zależy co kto woli :)
Usuńzdecydowanie powinnam zacząć oszczędzać!
OdpowiedzUsuńPobrałam już polecaną przez Ciebie aplikację, ale coś hulać nie chce...
I zgodzę się, że wydatki na przeżycia są o wiele bardziej "opłacalne" :)
Coś nam się tu namieszało w tych komentarzach ;) Zobaczę też na tego Moneyboxa :)
UsuńChyba też muszę zacząć spisywać wszystkie swoje wydatki, od razu będę miała przejrzystość na co wydaje za dużo pieniędzy.
OdpowiedzUsuńA co do odkładania określonej kwoty co tydzień jest ciekawym pomysłem i może sama wprowadzę go w życie ;)
Jak najbardziej polecam - trzeba być tylko systematycznym i dość wytrwałym. Ale też bez przesad - spisanie takich wydatków zajmuje przecież dosłownie kilka minut :)
UsuńJa mam strasznie lekka rękę do wydawania. Muszę nad tym popracować.
OdpowiedzUsuńOszczędzanie ' od tyłu' bardzo mi się podoba. Sama bym skorzystała, ale.. to po prostu nie dla mnie. I to nie to że się wymiguje, tylko po prostu nie mam specjalnych problemów z oszczędzaniem i odkładam tyle ile mogę ;)
OdpowiedzUsuńMy oszczędzamy na różne sposoby :) regularnie na konto, zaraz po otrzymaniu wypłaty ;D żeby nie kusiło. Do tego każde z nas ma swój słoik :) Bardzo Mądry Mężczyzna sprzedaje swoje wyroby i odkłada do swojego, a ja mam słoik na drobne i tam odkładamy wszystko poniżej 1 PLN :) zbiera się...
OdpowiedzUsuńObecnie myślę nad dodatkowym źródłem przychodu... i jeśli mi się uda, założę trzeci słoik ;D
A do analizowania swoich wydatków i budżetu nie trzeba aplikacji :) zwykły excell wystarczy. Również zbierałam paragony i wpisywałam, ale do tabeli :) też działa!
Pięknej niedzieli :)
Ja spisywałam wydatki cały ubiegły rok - ciekawie wyszło podsumowanie. Teraz kontynuuję, bo urządzanie mieszkania to studnia bez dna.
OdpowiedzUsuńCo do oszczędzania to mam 3 sposoby na oszczędzanie, jak ja to nazywam "mimochodem":
- polecany przez ciebie system tygodniowy (ja idę normalnie od początku i w zł)
- odkładam każde wolne 5zł
- zbieram drobne znalezione w kieszeniach podczas przygotowywania prania ;)
Zobaczymy, ile wyjdzie na koniec roku :)
Na razie nie mam takich problemów. Rodzice oszczędzają za mnie. Zawsze dają mi odliczoną kwotę, więc nie kupuję niepotrzebnych rzeczy.
OdpowiedzUsuńFajnie jak masz z czego odłożyć.. ale pomysły dobre :) Może to zmodyfikuję i będę odkładała, ale mniejsze kwoty (?)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Viola
Gdy linkowałaś wcześniej ten saving schedule sama się zastanawiałam, że chyba warto spróbować oszczedzac w ten sposób właśnie "od tyłu" :)
OdpowiedzUsuńdokładnie tak samo pomyślałam. przecież trzeba zmierzać ku lepszemu ;)
UsuńTrafiłam na jakimś zagranicznym blogu na ten schemat oszczędzania i od razu mnie przekonał :)
OdpowiedzUsuńJa z oszczędzaniem nie mam żadnych problemów :) Nie wydaję pieniędzy na jakieś pierdoły i zazwyczaj odkładam sobie na coś większego. Może wprowadzę tą zasadę aby każdego dnia odkładać tyle złotówek jaki ma numer tygodnia. Będzie to osobna forma oszczędności na jakieś mniejsze wydatki.
OdpowiedzUsuńTa odwrócona piramida oszczędzania to świetny pomysł!
OdpowiedzUsuńJa mam nawyk spisywania wydatków w excelu- od razu wszystko widać, na co idą pieniądze. A drobne wrzucam do skarbonki.
OdpowiedzUsuńKwota ponad 4 tys. przemawia do mnie niesamowicie :) Również fajna modyfikacja z tym składaniem kwot "od tyłu" :)
OdpowiedzUsuńTylko, że te 4 tys. to dotyczy dolarów. Jeśli tym systemem oszczędzać w złotówkach, to mamy dokładnie po roku 1378 zł.
UsuńŚwietny pomysł z tym planem! Ja trochę go sobie zmienię (ponieważ chodzę do LO i nie zarabiam ;)) i zacznę odkładać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Akurat do zarządzania budżetem preferuje notes i długopis ;) - dla mnie akurat ta kwestia musi być namacalna tak samo jak gotówka w portfelu.
OdpowiedzUsuńMy (tzn. ja i mój mąż) mamy wspólny "plik finansowy" w Excelu :) Zapisujemy nasze wpływy i wydatki, oszczędności też. Mąż typowy ekonomista, więc na potrzeby domowe stworzył plik, który sam wszystko zlicza i przelicza - coś na wzór tej aplikacji, o której piszesz. Dzięki temu wiemy ile wynosi nasz budżet na cały miesiąc i jak pięknie rosną nam oszczędności :)
OdpowiedzUsuńRobimy dokładnie tak samo ;)
UsuńDo mnie excel też bardziej przemawia. Zwłaszcza dlatego, że tylko ja mam dostęp do swoich danych.
UsuńWprowadziłam w życie plan z tymi tygodniami:) oraz jeszcze inne, by mieć kontrole i oszczędności:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie miałam się rozglądać za taką aplikacją! U mnie ani zeszyt, ani excel nie działają... Mam nadzieję, że to zda egzamin :) Ps. Bardzo fajny blog, czytam już od jakiegoś czasu :)
OdpowiedzUsuńAplikację muszę koniecznie wypróbować. Jeśli zaś chodzi o konto oszczędnościowe, to moja siostra-bankowiec poleciła mi korzystanie z lokat, bo akurat mój (i jej) bank oferuje lokaty, które mogę w razie potrzeby zlikwidować bez utraty odsetek należnych za dotychczasowy okres. A lokaty po pierwsze mają wyższe oprocentowanie, zaś po drugie - nic nie tracę na likwidacji (poza możliwością dalszego naliczania odsetek), zaś za drugi przelew z konta oszczędnościowego na konto zwykłe tracę 5 zł. Minus lokat - minimalna kwota to 1000 zł. Ale może inne banki mają niższe?
OdpowiedzUsuńNo tak, lokaty są oczywiście bardziej opłacalne niż takie konto. Można też zainwestować pieniądze w kilka innych fajnych, w miarę bezpiecznych opcji. Ale o tym można napisać całego osobnego bloga :)
UsuńJa także korzystam z plik w excelu :) Prowadzimy z narzeczonym wspólne gospodarstwo domowe, zatem zliczamy wydatki i przychody moje i jego. Niestety nie są to duże sumy, więc jest ciężko i czasem jestem na siebie zła, że nie oszczędzamy. Choć u mnie najlepszą metodą było wpłacanie 10% każdej kwoty, którą otrzymuje na konto oszczędnościowe, bo potem człowiek zachowuje się jakby tej kwoty i tak nie było od początku. :)
OdpowiedzUsuńAle się wszystkim zebrało na oszczędzanie :) Ja również zaczęłam bardziej świadomie zarządzać finansami - jest to moje postanowienie noworoczne :)
OdpowiedzUsuńCo do spisywania wydatków to ja robię to jak najczęściej na podstawie paragonów (albo zapisków w notatniku telefonu, kiedy kupuję coś bez paragonu) i używam do tego aplikacji na iphone "Budget". Oprócz tego mam specjalny cieniutki zeszycik, który wsuwam do kalendarza, bo też lubię mieć papierową wersję.
Jeśli chodzi o oszczędzanie to serdecznie polecam Michała Szafrańskiego i jego bloga jakoszczędzaćpieniądze.pl - daje naprawde fajne, uniwersalne rady :) To on natchnął mnie do oszczędzania. Jak na razie jestem na 12 dniu i jestem trochę przerażona moimi wydatkami. Szczególnie tymi na... jedzenie :D Nigdy bym nie przypuszczała ile na nie wydaje :)
Oszczędzanie zawsze było dla mnie ogromnie trudne. Zresztą nadal jest. Ale zaczęłam już nad tym pracować :)
OdpowiedzUsuńWażność certyfikatu bezpieczeństwa na MoneyZoom wygasła...
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak skorzystam z tej strony, bo ja też kupę forsy wydaję np. na jedzenie w pracy. Tylko nie wiem, czy dam radę być konsekwentna. Ale obiecałam sobie nie tracić kupy kasy na coś, co nie jest mi niezbędne.
o proszę ale cudowny post !!
OdpowiedzUsuńdzięki za pomysły bo z tym moim oszczędzaniem wiecznie jest problem :/
Lekka ręką wydaje na takie same przyjemności jak Ty...kino z bliska osobą, kawa i plotki, książka w księgarni na polepszenie nastroju, bilet do teatru, rodzinna pizzę i lody,basen, małe i większe wycieczki....bezcenne. I ile bym nie narzekała, że na nic nie mam pieniędzy, to na to zawsze jakoś znajduję...nigdy nie żałuję :)
OdpowiedzUsuńCo do aplikacji, rety jak ja bym chciała taką, która by tylko była w telefonie i by odbierała kwoty na co wypływają z naszych kont. Już nieraz próbowałam uporządkować nasz budżet...nigdy mi się nie udało...i wątpie, że uda :)
Pozdrawiam :*
Ciekawa opcja kontroli swoich wydatków. Ja jednak jestem tradycjonalistką i po prostu staram się nie płacić kartą w ogóle albo tak podzielić gotówkę po wypłacie, że najpierw przelewam sobie na inne konto to, czego się nie tyka i koniec kropka :))
OdpowiedzUsuńTeż miałam taki notes. Ostatnio popłakałam się ze śmiechu gdy go znalazłam a tam - "dostałam 21 groszy", "wydałam 60 gr" i tego typu zapiski. Świetna pamiątka :) :)
OdpowiedzUsuńu mnie jednak sprawdza się zeszyt. ale uważam, że każdy sposób wart jest wypróbowania, byle udało się coś zaoszczędzić, a później z pożytkiem wydać ;))))
OdpowiedzUsuńOszczędzanie pieniędzy - temat rzeka :) Ale myślę, że aplikacja bardzo przydatna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pozytywnie przedstawiony temat oszczędzania - super! :) Mam nadzieję, że się nie obrazisz, jeśli dodam Cię do mojej listy najlepszych blogów ekonomicznych: http://najlepszeblogiekonomiczne.blogspot.com/.
OdpowiedzUsuńBędzie łatwiej znaleźć Twój blog. Pozdrawiam, Ania.
Szczerze mówiąc z ekonomią mam więcej wspólnego w życiu zawodowym niż na tym blogu :) Tutaj bardzo rzadko pojawiają się tematy związane z szeroko pojętym gospodarowaniem. Ale oczywiście nie mam nic przeciwko.
UsuńTeż lubię wydawać pieniądze i nawet nie wiem kiedy to robię. Dotąd nie kupowałam głupot, ale portfel i tak magicznie stawał się pusty. Przeszłam przez te wszystkie aplikacje, zbieranie paragonów, prowadzenie zeszytów oszczędnościowych... Ale najlepsze dla mnie okazało się ustalenie celu oszczędzania i zwyczajne trzymanie się go. Mam już swój system (zaraz po przelewie od rodziców - mam to szczęście, że mogę posiedzieć jeszcze troszkę na ich garnuszku - odkładam część tej kwoty + całe moje miesięczne stypendium; do tego nie wydaję pięciozłotówek i każda codziennie wieczorem wpada do skarbonki, mam także dorywczą pracę, z której także staram się wszystko odłożyć). Trwam w nim już od października, czym jestem okropnie zdziwiona. Miałam oszczędzać jeszcze wg tego planu, który podałaś, ale po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam, że jednak muszę coś jeść, więc odrzuciłam ten pomysł. W każdym razie odkryłam, że oszczędzanie też jest fajne i wcale nie trzeba jakoś strasznie zaciskać pasa i wyrzekać się wszystkiego, żeby cokolwiek odłożyć. Mając dobry plan, oszczędza się bardzo łatwo i przyjemnie :)
OdpowiedzUsuńJa na początku każdego miesiąca, po otrzymaniu wypłaty, płacę wszelkie rachunki i odkładam sobie ratę za szkołę. Natomiast na koniec miesiąca lub na początku następnego przelewam na konto oszczędnościowe to, co pozostało mi z wcześniejszej wypłaty. Staram się nie szaleć z zakupami ubraniowymi i wyjazdami póki nie zapłacę wszystkich rachunków. Wtedy wiem na co sobie mogę pozwolić i ile pieniędzy wydać na siebie i swoje przyjemności. Spodobał mi się zamieszczony przez Ciebie plan oszczędzania. Może wydawać się że 52zł w ciągu tygodnia to dużo, jednak niekiedy nie zdajemy sobie sprawy że wielokrotnie wydajemy pieniądze na niepotrzebne rzeczy, drobne zachcianki, z których mogą uzbierać się spore kwoty.
OdpowiedzUsuńDokładnie - nawet najwyższa kwota w tym zestawieniu w porównaniu do różnych drobnych, niepotrzebnych codziennych wydatków nie jest bardzo wysoka :)
UsuńZdecydowanie powinnam "odrobić lekcje" jeśli chodzi oszczędzanie. Korzystam też od czasu do czasu z Money Zoom i sprawdza się bardzo fajnie. Ale wracając do oszczędzania - zawsze, gdy uda mi się zgromadzić jakąś większą kwotę przydarza mi się tyle rzeczy i pojawia się tyle strasznie-pilnych-spraw... i oszczędności jak łatwo się domyślić, znikają. Musiałabym chyba założyć sobie jakieś specjalne konto oszczędnościowe, z którego nie da się wypłacać środków, by w końcu udało mi się coś sensownego oszczędzić :)
OdpowiedzUsuńMoje konto oszczędnościowe właśnie dość dobrze się sprawdza, bo z tego co pamiętam tylko raz na miesiąc mogę cokolwiek bezpłatnie z niego wypłacić. Kolejne transakcje kosztują jakieś grosze, ale jednak zatrzymują przed niekontrolowanymi wydatkami :)
Usuń