We dwoje #8 Kolacja w ciemnościach
Pamiętacie jak w ostatnim wpisie z cyklu "We dwoje" wspominałam o Randkach Miesiąca? W ramach przypomnienia: cała idea polega na tym, że raz w miesiącu jedna osoba z pary przygotowuje randkę-niespodziankę, nie mówiąc nic o niej swojemu partnerowi. Oczywiście warto zadbać o to, by w danym dniu nasza druga połówka nie planowała sobie niczego innego, ale najlepiej by jak najdłużej wszystko pozostało tajemnicą. W kolejnym miesiącu następuje zmiana i randkę obmyśla druga osoba.
W grudniu wypadła moja kolej i po długim namyśle zdecydowałam się zabrać M. na kolację, jakiej nigdy wcześniej nie mieliśmy okazji konsumować. A mianowicie na kolację w ciemnościach. I mam na myśli naprawdę całkowite ciemności.
Cała zabawa zrobiła na nas ogromnie pozytywne wrażenie. Wśród możliwych restauracji, wybrałam winiarnię z Katowic. Nie chciałabym zdradzać Wam zbyt wiele szczegółów tej atrakcji, gdyż być może sami będziecie chcieli wziąć w niej udział.
Na czym polega cały urok takiej randki? W ciemnościach niesamowicie wyostrzają się inne zmysły i naprawdę znacznie mocniej odczuwa się smaki. Po drugie cała organizacja zabawy jest bardzo fajna: wszyscy w sali na głos zgadują co może znajdować się na talerzach, kelnerzy z noktowizorami na głowach donoszą kolejne tajemnicze posiłki, oprócz tego jest również kilka innych zabaw angażujących zmysły.
Bardzo gorąco polecam Wam taki rodzaj rozrywki. Nie jest to co prawda tania przyjemność, ale myślę, że chociaż raz warto się wybrać na coś takiego. Jeśli oglądaliście film "Czas na miłość" to wiecie o jakim klimacie mówię - z tego co pamiętam, pierwsza scena toczy się właśnie w czasie kolacji w ciemnościach.
Ktoś z Was również miał przyjemność uczestniczenia w tym wydarzeniu? My myślimy o odwiedzeniu kolejnych restauracji, które organizują tego rodzaju kolacje: Kraków, Wrocław lub być może Trójmiasto w trakcie wakacyjnego wyjazdu.
Dość odważny pomysł :-) Ważne, że się udało! Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńDość odważny pomysł :-) Ważne, że się udało! Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńW sumie w domu też nietrudno taką randkę zorganizować ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie o czymś takim myślimy :-) można nawzajem przygotować sobie kilka tajemniczych potraw i próbować ich w domowych ciemnościach.
UsuńBardzo ciekawy i oryginalny sposób na randkę hah ;P ;)
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł :)
OdpowiedzUsuńHm, ciekawe:D "wszyscy w sali na głos zgadują co może znajdować się na talerzach", to raczej mało intymnie. A kelner w noktowizorze, to już chyba ufo. I trzeba wyjść z restauracji nie poplamiwszy uprzednio ubrania, to jest wyzwanie. Raczej dla odważnych:D
OdpowiedzUsuńMasz chyba za dużo wolnego czasu Justyna, że takie rzeczy Ci w głowie:D
Nie wydaje mi się, aby jedna randka w miesiącu była na tyle absorbującym zajęciem, że Justynie braknie czasu na wszystkie inne zajęcia :)
UsuńBo, że po ciemku to rozumiem, ale w restauracji, publicznie:D
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tym i widziałam to w filmach, ale nie miałam okazji. Bardzo mnie to kusi. A jaki jest koszt (z grubsza) takiej kolacji?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę Szczęśliwego Nowego Roku (więcej życzeń u nas w blogu, więc się nie rozpisuję ;)),
Monika
Około 250 zł za parę :)
UsuńJa słyszałam o czymś takim...... w listeningu na angielskim! I już wtedy zrobiło na mnie świetne wrażenie :) Tam było to przedstawione w kontekście, ze można się poczuć jak niewidoma osoba :)
OdpowiedzUsuńByłam, czułam, bo trudno powiedziec widziałam . Polecam, świetna sprawa. Ja byłam w Gdańsku i bawiłam się przez prawie 3 godziny rewelacyjnie. Nawet wino po palcu do kieliszka lałam:)))
OdpowiedzUsuńA znacie takie knajpy w wersji wegetariańskiej? :D
OdpowiedzUsuń