Krok drugi: 30-minutowe porządki dla przygotowania dobrego klimatu do zmian
Żadnego grzebania w szafkach, wyrzucania rzeczy na podłogę i układania na nowo! Tylko totalne podstawy i szybki efekt małym nakładem sił. Zapomnijmy na chwilę o wszystkich przepastnych zasadach poznanych na przykład w "Magii sprzątania", czy innych poradnikach.
Jasne, gdy już się trochę ogarniemy, na dalszym etapie, pewnie zajmiemy się dokładniejszym odgruzowywaniem. Ale na razie zależy nam tylko na pierwszej, niby drobnej, a jednak diametralnej zmianie, która jest moim zdaniem niezbędna do skupienia się na całej reszcie tematów.
Zatem do dzieła. Powtarzam, zajmujemy się tylko samymi podstawami, bałaganem, który już na pierwszy rzut oka kompletnie nas rozstraja. Znacie na pewno zasadę Pareto - chcemy osiągnąć 80% efektu porządku, przy 20%-owym nakładzie sił. Wystarczy skupić się na kluczowych jego obszarach.
Czyli: chowamy wszystkie rzeczy na ich miejsce (docelowe lub tymczasowe). W zasięgu wzroku dobrze, byś widział przede wszystkim pustą, czystą przestrzeń. Żadnych walających się ciuchów, puste blaty, pościelone łóżko, umyte naczynia, równo ustawione krzesła przy stole itp. Sam wiesz najlepiej, co w twoim mieszkaniu, jeżeli chodzi o porządki, da najlepszy efekt, przy niewielkim nakładzie pracy.
Chodzi przede wszystkim o wizualną ulgę dla oczu i o pierwszy mały sukces w wychodzeniu z chaosu. Doskonale chyba wszyscy znamy to cudowne uczucie, gdy czujemy, że mamy kontrolę nad przestrzenią, w której żyjemy. Pierwszy wysysacz harmonii - bałagan - pokonany.
Zadbaj o to, żeby codziennie w czasie projektu poświęcić tych kilka minut na doprowadzenie mieszkania do fajnego, przyjemnego dla oka stanu. 30 minut to moje założenie tylko na pierwsze pobieżne porządki. Kolejnego dnia powinny one zająć już znacznie mniej czasu. To niesamowity kapitał do dalszej pracy.
Uwaga: na tym etapie postaraj się kontrolować tylko ten jeden obszar. Nie wybiegaj jeszcze myślami w stronę wszelkich innych sfer, które trzeba ogarnąć. Zadbaj przez 2-3 dni o sukces właśnie w tej kwestii. Celem nie jest lśniące na połysk mieszkanie. Jest nim dbanie o komfort dla oczu i ducha poprzez codzienny, totalnie podstawowy porządek. Skup się na tych źródłach nieporządku, które już na pierwszy rzut oka psują Ci nastrój, nie na niemalże niewidocznych detalach.
Przeczytaj też wpis: "Efekt od zaraz - czyli dwa proste nawyki, które naprawdę robią różnicę"
Codzienne ogarnianie przestrzeni jest dużo łatwiejsze niż sprzątanie po kilkudniowym zaniedbaniu, dlatego zgadzam się całkowicie z Twoim postem.
OdpowiedzUsuńOstatnio stwierdziłam że cierpię na chaos, artykuły na czasie :) Zabieram się zatem za wyjście z chaosu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ta idea!
OdpowiedzUsuńWłaśnie po takim "pobieżnym ogarnięciu wszystkiego co na wierzchu" usiadłam sobie spokojnie do tego posta ;) Zadanie zaliczone :D
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na to żeby tak naprawdę małym nakładem pracy sprawić to, że zapanuje w naszym mieszkaniu porządek, który będziemy wiedzieli, że mamy pod kontrolą. Takie codziennie rutynowe działanie jest najlepsze! A wiadomo, że w dzisiejszych czasach każdy ma mało czasu, a to jest powód dla którego chaos może szybko znaleźć swoje miejsce:) czekam na kolejne ciekawe pomysły, a ten już wprowadzam w swoje życie!
OdpowiedzUsuńNiby proste i oczywiste, a jednak faktycznie ostatnio ciężko mi było utrzymać porządek w mieszkaniu. Właśnie zauważyłam, że trzeba poskładać ręczniki. Idę! :)
OdpowiedzUsuń