"Musisz" czy "możesz"?
Już wielokrotnie czytałam o tym, by wykreślić ze swojego słownika takie słowa jak "muszę", "powinnam". Zawsze były one wymieniane w jednym kontekście - przyjęcia odpowiedzialności za swoje życie i zrozumienie, że mamy wpływ na to, jak wygląda nasze życie, nasze wybory, reakcje.
I zgadzam się z tym w stu procentach - nasze myśli i słowa kształtują nasze zachowania i tym samym rzeczywistość.
Jeżeli wciąż czujesz się jak ofiara zewnętrznych okoliczności, osoba, która nie ma wpływu na swoje życie, jest sterowana z zewnątrz i uważasz, że poziom satysfakcji z życia determinują wszystkie możliwe czynniki zewnętrzne, faktycznie ciągle coś "musisz", "powinieneś".
Zwykłe zastąpienie słowa "muszę" na "mogę" totalnie zmienia sposób myślenia. Już nie musisz iść na wykłady, ale możesz: bo sam wybrałeś te studia, bo chcesz pracować w konkretnym zawodzie, bo chcesz nauczyć się czegoś nowego lub chcesz spotkać się ze znajomymi. To twój wybór. I podobne rozumowanie można przeprowadzić w ogromnej większości sytuacji, w których wydaje nam się, że coś musimy.
Ale czytając książkę "Bóg nigdy nie mruga" natrafiłam na inny, naprawdę piękny kontekst zamiany tych słów. "Mogę" jako wyraz wdzięczności i zadowolenia z życia.
Od razu, gdy zaczęłam eksperymentować z tą drobną zamianą słów odkryłam, że to chyba najprostszy sposób na odczuwanie wdzięczności i docenienia codziennego życia.
Zaczęłam się zastanawiać, czy naprawdę muszę iść po zakupy, czy raczej powinnam być wdzięczna, że mogę to zrobić. Mam możliwość kupienia praktycznie wszystkiego, co tylko jest mi potrzebne na co dzień. Mogę kupić produkty, z których powstanie pyszna kolacja. Mogę ją później zjeść w towarzystwie bliskiej osoby. Nagle słowo "muszę" wydaje się zupełnie nie na miejscu.
Czy na pewno muszę posprzątać dom? Tak naprawdę mogę to zrobić, bo po pierwsze w ogóle go posiadam, po drugie lubię porządek, świeżość. Nie muszę robić tego sama, bo zawsze ktoś mi w tym pomaga. Mam w domu różne "gadżety", które uprzyjemniają i ułatwiają sprzątanie. Tak naprawdę mogę sprzątać, nie muszę.
Czasem łapie się na myśleniu, że muszę chodzić do pracy. Już nie pamiętam o tym, jak cieszyłam się na wieść, że ją dostałam. Dzięki niej spotykam się z ludźmi, których naprawdę lubię, zarabiam na swoje wydatki, uczę się nowych rzeczy.
Zaczęłam analizować w ten sposób różne sytuacje. Za każdym razem gdy przychodzi mi na myśl, że coś muszę, zastanawiam się czy nie jest czasem tak, że mogę to zrobić, że mam taką możliwość. Zaczęłam doceniać rzeczy, które wcześniej jawiły mi się jako przykry obowiązek.
Spróbuj sam takiego eksperymentu. Za każdym razem gdy pomyślisz, że "musisz", zamień to słowo na "mogę". Doceń możliwości, które stawia przed tobą życie. Tylko tyle, a raczej aż tyle.
Zobacz też mój profil na Facebooku
Obserwuj Happyholic na BlogLovin
Książka "Bóg nigdy nie mruga" podbiła moje serce. :)
OdpowiedzUsuńTeż jestem w trakcie czytania tej książki :) ciekawie ma się to do płacenia rachunków- nie MUSZĘ zapłacić za rachunki, ale MOGĘ w sensie, mam za co żyć i za to powinnam być wdzięczna.
OdpowiedzUsuńZ tą zamianą ciężej jest w rozmowie z kims innym,jak np. zaprasza Cię na spacer czy jakies wyjscie,a Ty odpowiadasz,że jest Ci bardzo przykro ,ale możesz się uczyc. Chociaż jak to napisałam to zdałam sobie sprawę,że nie o to Ci chodziło. Ale masz rację sama zmiana sposobu myslenia,nastawienia,jednego słowa może naprawdę wiele zmienic. Postaram się to wprowadzic to w życie,bo... mogę :)
OdpowiedzUsuńBardziej mam na myśli samą refleksję niż faktyczne zmienianie słów :)
UsuńŚwietny post :) na każdym kroku w moim życiu pada jakieś "muszę", to niewiarygodne jak może zmienić się postrzeganie świata poprzez zamianę tego słowa na "mogę" :))
OdpowiedzUsuńChyba mam kolejną pozycję książkową do przeczytania koniecznie! Choć właściwie nie muszę jej przeczytać, ale CHCĘ! :)
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa.. :) Za każdym razem kiedy słyszę lub myślę muszę od razu gdzieś w glębi odechciewa się tego robić albo przynajmniej traci się zapał, a proste zastąpienie tego słowa słowem mogę od razu sprawia że jestem lepiej nastawiona na działanie !
OdpowiedzUsuńOch, cudowne podejście! Ostatnio głowę zaprząta mi egzamin praktyczny na prawo jazdy, ciągle myślałam, że "muszę" go zdać, ale przecież "mogę" to zrobić, bo przeszłam już przez wszystkie etapy, jestem na ostatniej prostej! Dziękuję za zmianę nastawienia, od razu patrzy się przychylniej na obowiązki :)
OdpowiedzUsuńmaszświetne podejscie :)
OdpowiedzUsuńCzy mogłabyś poklikać w linki w tym poście >klik< i w banner Sheinside na moim blogu? Będę bardzo wdzięczna, odwdzięczę się za każde kliknięcie tylko napisz u mnie w komentarzu :)
Sory za spam i z góry dzięki !;)
Tępię, tępię tak bardzo jak się da, bo MUSZĘ ;) pozbyć się tego słowa "muszę" :P :D
OdpowiedzUsuńIle to razy myślałam i mówiłam "mogę" np. mogę za kogoś zostać dłużej w pracy. Tak, byłam wdzięczna, że mam pracę. Do czasu, gdy okazało się, że ja zawsze mogę, bo mogę, a inni jakoś nigdy nie mogli i to było w porządku. "Muszę" tak naprawdę zmieniłam na "powinnam". Mogę zostać (powinnam, bo...). Tylko po co?? Dlaczego??
OdpowiedzUsuńJak zawsze trafiasz w sedno <3 Czytanie takich wpisów aż cieszy, w pełni się z nimi zgadzam ;)
OdpowiedzUsuńJa tak robię myjąc naczynia. Kiedyś nie lubiłam tej czynności a nie mamy zmywarki. Potem przeczytałam słowa mądrej kobiety, któa napisała, że cieszy się, że mogła ugotować obiad i zjeść go z rodziną. I z wdzięczności za to myje naczynia z przyjemnością. Teraz mam takie samo podejście.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietny artykuł, zgadzam się z Tobą! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńChyba sobie wydrukuję i włożę do teczki z inspiracjami aby wrócić do tego tekstu gdy będę miała gorszy dzień. Nigdy wcześniej nie wpadłam na to, że "nie muszę". Zawsze traktowałam obowiązki jako przykry element życia. "Mogę" wprowadziło do mojej codzienności niesamowite zmiany. Już "nie muszę" iść na trening tylko idę na niego bo chcę pracować nad własną sylwetkę i dziękuję Bogu za to, że mam do tego zdrowie i jestem sprawna. Już "nie muszę" gotować tylko chcę to robić, ponieważ widzę jak bliscy się z tego powodu cieszą, dodatkową motywację uzyskuję gdy zachwalają moje potrawy. Już "nie muszę" sprzątać tylko robię to bo świetnie pracuje mi się w czystości. Dziękuję Ci za ten artykulik, jest trafiony w 100 %. Mogę z pewnością powiedzieć, że w jakimś stopniu zmienił moje życie :)
OdpowiedzUsuńchyba zastosuję u siebie taki eksperyment i wszystkie MUSZĘ zamienię na ładnie brzmiące MOGĘ :)) Może to sprawi, że wiele czynności stanie się przyjemnością, a nie mordęgą :D
OdpowiedzUsuńświetny blog, bardzo się cieszę, że na niego natrafiłam!
OdpowiedzUsuńOd dziś jestem stała czytelniczka.
Bardzo mądre posty. Jestem pod wrażeniem.
Marysia
fajne podejscie:)
OdpowiedzUsuńZgadzaam sie w calej rozciaglosci :)
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu też się uczę nie mówić muszę i unikam tego słowa. Używam raczej mogę, o wiele lepiej mi z tym ;)
OdpowiedzUsuńPisałam też o tym na moim blogu.
O książce jeszcze nie słyszałam.
Pozdrawiam ;-)
moja odpowiedź na takie dywagacje :) ja nic nie muszę, ewentualnie mogę chcieć :)
OdpowiedzUsuńOd niedawna zaglądam na Twój blog...i teraz, kiedy widzę, że jest nowy post, powstrzymać się nie mogę przed jego przeczytaniem. Pozdrawiam i za to miejsce dziekuję :)
OdpowiedzUsuńJesteś cudowna w tym, co robisz. You've made my day. Znowu :)
OdpowiedzUsuńNikt nic nie musi, ewentualnie może coś zrobić :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Paweł Zieliński
www.twojwybortwojaprzyszlosc.pl
też właśnie czytam tą książkę :) niestety nie zawsze mogę powiedzieć "mogę" a czasami jednak musze ;(
OdpowiedzUsuńLudzie faktycznie nie doceniają małych rzeczy, spraw, które wydają się nam czymś oczywistym, a tak naprawdę nasze życie bez nich byłoby diametralnie inne. To fajnie, że niektórzy przynajmniej starają się patrzeć z wdzięcznością i zadowoleniem na swój świat.
OdpowiedzUsuńTakie podejście może naprawdę wiele zmienić. Świetnie, że znowu poruszyłaś taki fajny temat.
OdpowiedzUsuńPost z bardzo dobrą radą- zamiana Muszę na Mogę zmienia nastawienie, nastrój i tok myślenia.:)
OdpowiedzUsuńJak Tobie podziękować za taką zmianę mojego myślenia? Dziękuję, jesteś niesamowita!:*
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten post. Co prawda u mnie ze zmianą sposobu myślenie będzie bardzo ciężko, szczególnie w kontekście pracy, do której co prawda MOGĘ nie chodzić, ale już niestety MUSZĘ zarabiać, żeby coś zjeść i zapłacić za internet ;)
OdpowiedzUsuńA z innej strony - koniecznie MUSZĘ poznać te gadżety, które uprzyjemniają Ci sprzątanie. Czy MOŻESZ zdradzić, co zacz?
Bardzo lubię Twój optymizm. A co najważniejsze jest zaraźliwy :) Pozdrawiam, Ania
OdpowiedzUsuń"musieć" i "móc" - sama nie raz się nad tym zastanawiałam. ;) ale że ludzie wolą narzekać i widzieć negatywy to łatwiej zwalać wszystko na "muszę" niż "mogę" czy "chcę" ;)
OdpowiedzUsuńzainspirowałam się Twoim pomysłem o narzekaniu i sama zrobię sobie eksperyment bez narzekania :)
Masz genialnego bloga, świetnie się go czyta ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny temat - "móc, musieć"... nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale to naprawdę ciekawe...
Obserwujemy?
To naprawdę problem, możemy tyle rzeczy, a musimy naprawdę nie wiele. Naprawdę, mamy skrzywione myślenie pod tym względem, cieszę się, że o tym napisałaś. :)
OdpowiedzUsuńKochana, jesteś nieoceniona! Kolejny eksperyment, który z wielką chęcią wprowadzę w swoje życie :)) dziękuję!
OdpowiedzUsuńMusieć a móc - tak, to całkowicie zmienia punkt widzenia :) I od razu czasem przykry obowiązek zamienia się w coś co w końcu MOŻNA zrobić z uśmiechem i przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńbardzo fajny post :):) przyda się :) skąd bierzesz pomysły na posty? uwielbiam je czytać :)
OdpowiedzUsuńMądrze napisane! Zupełnie nie patrzyłam na to z tej perspektywy!
OdpowiedzUsuńJak zwykle to co piszesz jest mi bardzo bliskie :) Zerknij tutaj - nieco w temacie: http://demotywatory.pl/4228175/Kazdy-no%C2%ADwy-dzien-jest-da%C2%ADrem
OdpowiedzUsuńZnam wagę myśli...Emocje czujemy instyktownie, ale to co sobie pomyślimy zależy od nas. Wierzę że to co mówimy kształtuje poniekąd nasza rzeczywistość... Jeśli nie wyssało się to z mlekiem matki, to można się tego nauczyć...
OdpowiedzUsuńJakoś idzie, opornie, ale do przodu...
So true :)
OdpowiedzUsuńNic nie muszę, kto mnie zmusi :) Ale mogę i chcę:)
"Powinnam" to chyba jedno z najbardziej znienawidzonych przeze mnie słów. Powinnaś to i tamto. Dlaczego? Bo tak.
I od razu odwrotny skutek. Powinnam, nie zrobię, bo nie :)
Świetny post, jak zawsze zresztą ♥
xoxo
Wspaniałe! Aż trudno się nie uśmiechnąć:) Zgadzam się z każdym słowem i z zadowoleniem stwierdzam, że chyba tak właśnie staram się żyć!
OdpowiedzUsuńMi też dużo daje zamiana "muszę" na "chcę" lub "wybieram".
OdpowiedzUsuńZnów trafiłaś na dobry moment w moim życiu z notką. Po remoncie trochę się wkurzałam, że ze ścian sypie się pył i trzeba CODZIENNIE myć podłogę (inaczej nie sposób doprać skarpetek). Później pomyślałam: wspaniale, że MOGĘ myć panele, bo wcześniejszej wykładziny nie mogłabym! :)
OdpowiedzUsuńJuż raz poradziłam sobię z wyrzuceniem jednego słowa z użytku, dlaczego więc nie zrobić tego drugi raz? Przeceż można tyle zyskać! ;)
OdpowiedzUsuń