Chillout 2. Popołudniowa drzemka
To miał być wpis o cudownej mocy popołudniowej drzemki. O tym jak poprawia pamięć i koncentrację, dodaje energii oraz rozładowuje napięcie i stres. O tym, że pobudza lepiej niż kawa. O tym, że jeżeli tylko nie przesadzimy z jej długością, obudzimy się rześcy, prawie jak byśmy zaczynali nowy dzień.
Miało być o tym, że:
- idealna drzemka trwa od 15 – 30 minut; po czasie dłuższym niż 40 minut może się dla nas skończyć większą szkodą niż pożytkiem,
- w celu większego komfortu i łatwiejszego zapadnięcia w sen warto zaciemnić pokój (ja preferuję po prostu opaskę na oczy), przewietrzyć go, okryć się czymś ciepłym,
- warto wyłączyć dźwięk w telefonie i zapewnić sobie kilkanaście minut względnej ciszy,
- bezpiecznie jest nastawić budzik na około 20- 30 minut od położenia się, żeby przypadkiem nasza drzemka nie przerodziła się w kilkugodzinny sen, który skutecznie pokrzyżowałby plany spokojnego zaśnięcia w nocy,
- nie można mylić prawdziwej drzemki z drzemką w telefonie - po obudzeniu warto od razu usiąść na łóżku, nie pozwalając sobie na jeszcze 5 minut błogiego snu, a potem jeszcze kilka następnych i kolejnych…
Następnie chciałam wam napisać, że w popołudniowym zasypianiu pomagała mi filiżanka melisy i włączenie sobie uspokajających dźwięków np. szumu wiatru czy deszczu, jakie możecie sobie włączyć na stronie Noisli lub tak zwanego „białego szumu”, który znakomicie ułatwia zapadnięcie w sen.
I bardzo chętnie bym to wszystko opisała, gdyby nie jeden drobny szczegół. Ani jednego dnia nie udało mi się odkryć uroków drzemki. Pora odkryć brutalną prawdę - nie umiem zasypiać w ciągu dnia.
Przez cały tydzień wytrwale kładłam się do łóżka, wyciszałam, zaciemniałam wszystko co należy. Próbowałam wszystkich możliwych sposobów. Wszystko na nic. Udało mi się spełnić tylko jedną radę odnośnie drzemek, jaką gdzieś wyszukałam. Mianowicie: „jeżeli nie udaje ci się zasnąć, nie przejmuj się; wytrwaj do końca zamierzonego czasu; nawet taki odpoczynek bez snu odświeża umysł.” W tym jednym aspekcie jestem ekspertem!
Jedną z przyczyn mojego niepowodzenia może być nieodpowiednia pora na sen. Idealny czas na drzemkę to godziny między 13:00 a 15:00. W tym cudownym czasie sjesty nie jest mi niestety pisane ułożyć się do snu. Zamiast ładować w tym czasie swoje baterie, jak większość społeczeństwa pracuję.
Moja wersja drzemki może więc dojść do skutku dopiero w okolicach 17:00. I co się okazuje? Wtedy już z powrotem rozpiera mnie energia. Zwyczajnie nie chce mi się spać. I tutaj kłania się kolejna zasada: „nie kładź się wtedy, gdy nie czujesz się senna”. Myślałam, że oszukam organizm i mimo braku senności zachęcę go do drzemki. Ale to nie działa niestety w ten sposób.
A może chodzi po prostu o to, że nie umiem zasnąć w niestandardowych warunkach. Wszystko zaczęło się już w przedszkolu. Nigdy, przenigdy nie sypiałam podczas leżakowania. To był dla mnie czas największej nudy połączonej z czujnością w celu uniknięcia kontaktu z pewnym kolegą, który w tym czasie namiętnie próbował wyrywać mi włosy. Raz nawet mu się udało, co zakodowało w moim umyśle jasny komunikat – nie śpij , czuwaj! W czasie podróży to samo – wszyscy w autokarach, pociągach przesypiają pół drogi w najdziwniejszych pozycjach. Dla mnie to niemożliwe.
W nocy nie mam w domu najmniejszych problemów z zaśnięciem, ale jak widać popołudniowa drzemka może nie być dla mnie stworzona. Nie mniej jednak wierzę we wszystkie pozytywne efekty krótkiego snu w ciągu dnia, które tutaj opisałam pomimo tego, że sama nie jestem w stanie ich poznać. Wielcy zwolennicy drzemki tacy jak Einstein, Churchill czy da Vinci po prostu nie mogą się mylić!
Zobacz też mój profil na Facebooku
Obserwuj Happyholic na BlogLovin
Haha. Dobre. Ja z kolei mogę potwierdzić wszystkie zalety drzemki. I jako wytrawny drzemkowicz dodam, że nigdy nie potrzebuję nastawiać budzika. Z reguły budzę się sama po 15, 20 minutach. Może to gen sjesty? ;)
OdpowiedzUsuńWiększość ludzi, których znam nie ma najmniejszego problemu z zaśnięciem popołudniu. Szczególnie mój chłopak - zasypia dosłownie w minutę! No cóż - nie mam genu sjesty ;)
UsuńTo dokładnie tak jak u mnie! Pan M. może zasnąć właściwie zawsze i wszędzie, a ja na ogół sobie po prostu leżakuję ;)
UsuńZnam ten ból, większość życia tak miałam dopiero przed maturą odkryłam przyjemność spania w dzień. ;)
OdpowiedzUsuńMnie właśnie dotyka potrzeba snu po powrocie do domu, w okolicach 17, ale niestety na pół godziny nie ma szans się skończyć ;)
OdpowiedzUsuńJa też nie mam zwyczaju spać w ciągu dnia, ale mam za to swoją wieczorną porę, o której zasypiam, i której w żaden sposób nie potrafię przekroczyć- kończy się tym, że potrafię zasnąć w trakcie towarzyskiego spotkania czy imprezy. Tak po prostu :D
OdpowiedzUsuńZabawne, ale też próbowałam wdrożyć sjestę w swoje życie, w momencie jak poznałam Hiszpanów i tyle o tym mówili, że pomyślałam, że sama spróbuję. I przyznam, że wychodziło mi to bez żadnych problemów. Może dlatego, że lubię spać, a może dlatego, że wstawałam raniuśko.
OdpowiedzUsuńJednakże, w ogóle ta sjesta nie zagościła na stałe w moi życiu. Ja myślę, że jest to też kwestia kulturowa, w niektórych kulturach jest to na porządku dziennym i czymś naturalnym. Druga kwestia to pogoda. Jak masz ponad 30 stopni to pewnie padasz jak mucha, z kolei wieczorem nie możesz zasnąć, bo jest zbyt gorąco ;)
Dla mnie dobry sen i odpowiednia ilość godzin to podstawa, i nie chce się drzemać za dnia. Energia mnie rozpiera;)
OJ jak ja kocham drzemki! Uwielbiam, ubóstwiam, celebruję :D Na moim telefonie mam aplikację z takimi dźwiękami jak Noisli - przy dźwiękach burzy mogłabym przespać pół życia :) Grzmoty i odgłos deszczu mają w sobie coś co mnie bardzo relaksuje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię gorąco :)
Też nie potrafię zasnąć w ciągu dnia, zdarza mi się to raz na bardzo długi czas i muszę być naprawdę wykończona. Ale fakt, już samo leżenie z zamkniętymi oczami zaskakująco pomaga. Ostatnio prawie całą noc nie spałam, w dzień byłam wykończona, ale nie udało mi się zasnąć, jednak poleżałam trochę z zamkniętymi oczami w ciemnym pokoju i ze zdziwieniem odkryłam, że zmęczenie zupełnie mi odeszło.
OdpowiedzUsuńOstatnio mam taki natłok w ciągu dnia, że nie raz marzy mi się taka drzemka. Tylko wtedy nie mogłabym spać w nocy, bo w końcu trzeba zrobić to, co powinno się wykonać w trakcie drzemki! ... wychodzi na to, że śpię dopiero po północy... czas to zmienić!
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że te 15 minut drzemki nie wykradnie ci za bardzo cennego czasu. Drzemka ma być krótka.
UsuńSkoro w nocy nie masz problemu z zaśnięciem, a rano budzisz się wypoczęta, nie zasypiasz na stojąco w ciągu dnia, to po co ci drzemka? Drzemka jest dla ludzi zmęczonych, którzy szybko muszą naładować akumulatory, podbić poziom swojej energii, a skoro ty nie odczuwasz jej braku, to po ci drzemka? To tak, jakby dolewać benzyny do prawie pełnego baku albo wciskać w siebie przekąskę po obfitym posiłku, bo to pomaga wielu ludziom. Słuchaj swojego ciała, wyrób sobie swoją rutynę, znajdź indywidualne sposoby podnoszenia poziomu wydajności i koncentracji, te polecane wszem i wobec niekoniecznie będą do ciebie pasowały. :)
OdpowiedzUsuńDokładnie to robię - ale przetestować warto różne sposoby :)
UsuńJa mam ogólnie problem z zaśnięciem, nawet w nocy długo się męczę. Potrzebuję ciemności- nawet lampka koleżanki skutecznie nie daje mi zasnąć a my mówimy o dniu. Poza tym zawsze mi coś w tej drzemce przeszkodzi. :(
OdpowiedzUsuńOch Happy, ja mam wręcz odwrotnie! Jak tylko przytknę głowę do poduszki... zasypiam. Co gorsza - moja drzemka przedłuża się czasami nawet do 2 godzin. Dlatego walczę z tym "zwyczajem", bo przynosi mi więcej straty niż pożytku...
OdpowiedzUsuńChyba trochę Ci zazdroszczę :) A co do przedłużających się drzemek to chyba najskuteczniej ustawić sobie jakiś przyjemny dźwięk alarmu, który spokojnie obudzi Cię po tych 20 minutach :)
Usuńo, ja też pisałam niedawno u siebie o Noisli ;) coś w tych porach faktycznie jest... od 14 do 16 padam z nóg, a chwilę potem już wszystko jest ok :)
OdpowiedzUsuńJa też nie umiem spać w dzień i to już od niemowlaka :) Raz zdarzyło mi się zasnąć w autobusie. Tylko, że ja potrzebowałabym drzemki, bo czuję się zmęczona, a zasnąć w dzień i tak nie mogę. Dlatego czasem ratuję się muzyką relaksacyjną 4 godziny snu w 40 minut.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie - faktycznie działa :) ?
UsuńNa mnie działa, próbowałam też szybszej nauki, koncentracji i myślę, że trochę pomagały się skupić. Jeśli chcesz mogę przesłać Ci MP3 na maila :)
UsuńPoproszę! :)
UsuńAh, jak ja zazdroszczę tym, którzy nie potrzebują drzemek!
OdpowiedzUsuńPrzez nawał nauki chodzę spać około północy, szkoła zaczyna się o 7/8, a więc codziennie wstaję o 6/5:30
Kiedy wracam do domu wszystko o czym marzę, to chociaż 15 minut błogiego odpoczynku i jestem w stanie zasnąć wszędzie i w każdych warunkach, nawet żadne "wspomagacze", czyli ciemność w pokoju, poduszka albo usypiające dźwięki :D
W nocy to samo - ile to już razy zasnęłam nad podręcznikiem/zeszytem!
O to faktycznie zupełnie odwrotnie. Ja śpię w nocy przynajmniej 7,5 - 8 godzin, więc w ciągu dnia sen nie jest mi potrzebny. W Twoim przypadku taka drzemka to faktycznie wydaje się konieczność. 5,5 godziny snu przez dłuższy okres czasu to nie jest zbyt dużo. Może udałoby Ci się kłaść chociaż pół godzinki wcześniej :)?
UsuńPrzez długi czas ucinałam sobie takie popołudniowe drzemki, ale teraz stało się to niemożliwe. Do uśnięcia potrzebuję idealnej ciszy, a aktualnie w moim domu pomieszkuje sobie 8 osób, więc o ciszę bardzo, bardzo trudno. Tęsknię za tym moim popołudniowym ładowaniem akumulatorów :(
OdpowiedzUsuńja nigdy nie kimam nawet 5 minut w ciągu dnia!:)
OdpowiedzUsuńbo widzisz z tą drzemką w ciągu dnia, to nie jest taka prosta sprawa.. mój Pan Mąż zasypia zawsze i wszędzie. jest zmęczony- no to drzemka na sofie, fotelu, czy podczas jazdy do pracy. ja natomiast, wykończona, słaniająca się na nogach, wreszcie mogę się zdrzemnąć i co? wiercę się, kręcę i STRESUJĘ, że przecież chciałam spać, muszę spać, a nie mogę.. o, tak to u mnie bywa. darowałam już sobie wszelkie próby. sypiam tylko w nocy.
OdpowiedzUsuńJa również nie potrafię spać w ciągu dnia. Nawet jak jestem nie wiadomo jak bardzo zmęczona po prostu nie dam rady, chociaż problemów z zasypianiem w nocy nie mam, tak samo jak mam wolny dzień potrafię po przebudzeniu rano jeszcze sobie nawet kilka razy zasypiać, ale w środku dnia - nigdy. A tak bym chciała wypróbować czy ta drzemka rzeczywiście ma takie cudowne właściwości.. :)
OdpowiedzUsuńMam dokładnie ten sam problem :))
OdpowiedzUsuńNiestety moja drzemka zazwyczaj trwa od godziny do 2, a później czuję się tragicznie :)
OdpowiedzUsuńCałą szkołę tak funkcjonowałam, zaraz po powrocie chwila snu. Studia mnie od tego odzwyczaiły. A po studiach? Hm...czasem mi się zdarza ;)
OdpowiedzUsuńNo cóż... Mój problem z drzemką polega na tym, że trudno mi zasnąć, a potem jak w końcu zasnę i mam się obudzić po 15-30 minutach włączam drzemkę... w telefonie :-) i zwykle śpię dłużej niż powinnam. Dlatego raczej unikam. :-)
OdpowiedzUsuńWartościową prezentację o Power Nap stworzył też Damian Redmer na swoim blogu. Jeśli ktoś zainteresowany to odsyłam do http://www.rozwojowiec.pl/1254/jak-miec-wiecej-energii/.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia wszystkim :)
Także n ie potrafię zasnąć w ciągu dnia... Ale w sumie w nocy też mam problem :D W ogóle mam problem ze snem, bo o ile nauczyłam się względnie szybko zasypiać (ale nie zawsze to działa), to ciągle mi się coś śni, przebudzam się kilka razy... Wstaję często po prostu zmęczona... Może jakiś post o dobrym śnie? :)
OdpowiedzUsuńNie cierpię spać w ciągu dnia! Nawet jak byłam mała to nie spałam :P
OdpowiedzUsuńTylko kilka razy udało mi się sobie sprawić taką krótką miłą drzemkę. Z jakimś szumem na uszach albo krótkim doserem. Jednak z zdecydowanej większości prób i podejść, albo zasypiałam tak mocno, że nie słyszałam budzika, albo odruchowo go wyłączałam. ;-)
OdpowiedzUsuńwłaśnie mnie sen łapie między 14 a 15:00 a wtedy człowiek jest w pracy i nie ma możliwości ;)
OdpowiedzUsuńa później mi przechodzi podobnie jak Tobie....choć bywały dni, że po pracy w domu jak zjadłam obiad to się na chwilę kładłam i faktycznie wstawałam jak nowonarodzona :D tego mi było trzeba :)
Ja z ucięciem sobie drzemki w ciągu dnia nie mam problemów, jednak jest jedno 'ale'. O ile z rana rzadko funduję sobie 'drzemkę' w telefonie i staram się wstać od razu, to przy sypianiu w ciągu dnia moje przepisowe 30min potrafi się przeciągnąć do godziny nawet... Chyba muszę ustawiać telefon jak najdalej od łóżka, żeby zmusić się do wstania :D
OdpowiedzUsuńKolejny wspaniały post! Nosili jest świetne :) Gdzie kupiłaś opaskę na oczy?
OdpowiedzUsuńAllegro :)
UsuńMnie często zdarza się spać w dzień bez żadnej pomocy ;P
OdpowiedzUsuńTeż miałam jakiś czas temu ochotę na spróbowanie drzemki, też nic mi z tego nie wychodziło. Do pewnego czasu, jakiś czas temu miałam okres że bardzo intensywnie się uczyłam, egzaminy były tuż za rogiem. Zmieniłam trochę plan dnia wstawałam wcześniej ( około 6 ) i chłonęłam wiedzę do znudzenia w okolicach 15-16 nie miałam najmniejszych problemów z drzemką, a nawet mój organizm błagał mnie o nią :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam drzemki w autobusie MPK - poranną, na rozbudzenie i popołudniową/wieczorną - regenerującą. Praktykuję je szczególnie jesienią i zimą, bo wtedy nie mogę czytać książek w drodze do i z pracy. I nawet, jeśli nie zasnę, już samo siedzenie z zamkniętymi oczami i odcięcie się od otoczenia mnie relaksuje.
OdpowiedzUsuńTeż miałem problem z zaśnięciem w ciągu dnia. Cały rok rozkminiałem, dlaczego nie mogę się zdrzemnąć, aż w końcu wymyśliłem; wszystko przez budzik nastawiony na pół godziny. Podświadomie denerwowałem się tym, że nie zdążę zasnąć, przez co faktycznie nie zasypiałem. Zmieniłem strategię i nie nastawiałem alarmu w telefonie. Zasnąłem w kilka minut i... obudziłem się po dwóch godzinach :) Gdy już nauczyłem się zasypiać w ciągu dnia, nastawiałem budzik na godzinę, później na 45 minut, aż doszedłem do magicznych 30.
OdpowiedzUsuńa ja czasem śpię w dzień - i to najczęściej tydzień po zmianie czasu :) a potem mi przechodzi i mogę funkcjonować cały dzień bez spania :) za to zasnąć w autobusie....bezcenne :D
OdpowiedzUsuńNie jestem w stanie zasnąć w dzień - muszę być chora, żeby to nastąpiło, nawet mocno zmęczona mam problem z tym.
OdpowiedzUsuńKiedyś próbowałam po pracy chwilkę pospać, ale kończyło się tym, że wstawałam o 22 - szłam się myć i z powrotem spać - nie miałam żadnego problemu, żeby przespać do 7:) Niestety taki ze mnie śpioch...
OdpowiedzUsuńDla mnie drzemka to nic trudnego, ale nie jestem w tym systematyczna. Drzemię po pracy (po 16-stej) według potrzeb. Jeśli wracam "wypompowana" to drzemka rzeczywiście regeneruje organizm i potem do 23 mogę być cudownie aktywna :)
OdpowiedzUsuń"Nie ma porażek, są tylko informacje zwrotne." :)
OdpowiedzUsuńA czy tydzień to nie za krótko, żeby się zniechęcić? Ja bym próbowała trochę dłużej, bo 7 dni to naprawdę za mało czasu, żeby wyrobić w sobie jakikolwiek nawyk.
Ale ja niekoniecznie chcę wyrobić sobie taki nawyk - chciałam po prostu przetestować jak działa na mnie drzemka. Widocznie mój organizm jej nie potrzebuje, skoro nigdy (od lat - nie od tygodnia) nie śpię popołudniu :)
UsuńTeż ostatnio walczę z sobą, bo jesień zwyczajnie nie pomaga mi pozostać na najwyższych obrotach cały dzień. Więcej - częściej jestem zmęczona niż nie, a śpię średnio 10 godzin, a to znacznie, znacznie więcej niż potrzebuję. Powiem jedno: nie jest łatwo :D
OdpowiedzUsuńMasz w ogóle przepiękny szablon, Twoje dzieło?
Pozdrawiam!
Mojej drugiej połówki :)
Usuń