Jak znaleźć zajęcia, które naprawdę dają poczucie spełnienia?
Odpowiedź jest krótka: należy jak najwięcej testować, eksperymentować. Trzeba być otwartym na przeróżne czynności, możliwości. Próbować rzeczy, które być może nie kojarzą nam się w pierwszym odczuciu z czymś stworzonym dla nas. Naprawdę - próbujcie, wielu różnych rzeczy, a jestem przekonana, że znajdziecie coś idealnego dla siebie. Skąd takie zapewnienia? Z moich ostatnich doświadczeń.
Nie jest dla mnie nowością, że warto być otwartym na przeróżne czynności, gdyż wśród nich można znaleźć swoją prawdziwą pasję. Ale wiecie jak to jest z takimi zdaniami. Nie zawsze przekłada się je na praktykę. W ostatnim czasie byłam pogrążona w pewnego rodzaju rutynie. Praca, dom, praca. Miałam już dość tak zlewających się w całość dni, więc zapisałam się na zajęcia fitness. I na tym właśnie przykładzie przekonałam się, że po prostu trzeba w życiu testować naprawdę rozmaite aktywności, a znajdzie się coś dla siebie.
Wracają do mojego przypadku: spróbowałam zumby - okazało się wstępnie, że to kompletnie nie dla mnie (spróbuję jeszcze kilka razy, być może zmienię zdanie). Później przyszła pora na step. Tutaj już dużo lepsze wrażenia. Sporo ruchu, przyjemne zakwasy. Jednak trochę zbyt dużo energii poświęcałam na zapamiętanie układu, niż na same ćwiczenia. To jednak coś, przy czym chciałabym na razie pozostać na dłużej. Następne zajęcia - kompletny pogrom. "Skalpel pośladków" okazał się naprawdę morderczym dla mnie treningiem. Tydzień maksymalnych zakwasów, zero szans na jakąkolwiek aktywność sportową. Wysiłkiem było dla mnie położenie się do łóżka.
Aż wreszcie dzisiaj znalazłam zajęcia, które totalnie mnie oczarowały. Wyszłam po nich dosłownie z uśmiechem na twarzy, zrelaksowana, czując każdą partię swojego ciała. Ale odczucia te były bardzo świadome, przyjemne. Jakie zajęcia okazały się dla mnie idealne? Joga, którą wstępnie kompletnie odrzucałam, gdyż kojarzyła mi się z nudą.
Gdybym dzisiaj nie spróbowała tych zajęć z totalnego przypadku, nigdy nie przekonałabym się, jak bardzo pasują mi tego rodzaju ćwiczenia. Przygaszone światła, spokojna, relaksująca muzyka, skupienie na swoim ciele. Coś fantastycznego.
Mimo, że jestem kompletnie nierozciągnięta i nie potrafiłam poprawnie wykonać połowy ćwiczeń, to i tak sprawiały mi one ogromną frajdę. Kiedyś próbowałam już jogi, ale nie miałam kogoś, kto wytłumaczy mi najdrobniejsze szczegóły każdego ruchu. Dopiero dzisiaj zaczęłam odkrywać asany zupełnie na nowo. I przepadłam. Nie mogę doczekać się kolejnego wtorku i kolejnych 55 minut tych ćwiczeń.
Joga dodała mi dzisiaj:
- niesamowitej pewności siebie (trudno nie być naturalnie wyprostowanym po takich zajęciach),
- kobiecości,
- radości (wychodząc z siłowni naprawdę się uśmiechałam do siebie i do innych),
- chęci do kontaktów z innymi ludźmi (wdałam się pierwszy raz w rozmowy z innymi dziewczynami z zajęć),
- energii (mam teraz zapał dosłownie do wszystkiego),
- inspiracji (której wyrazem jest chociażby ten wpis).
Myślę, że podczas zajęć wpadłam po prostu w stan flow. I to jest naprawdę jedna z najprzyjemniejszych rzeczy o jakie możemy dla siebie zadbać.
Pisząc o szukaniu dla siebie zajęć, przywołałam oczywiście zajęcia fitness tylko jako przykład. Tego rodzaju podejście sprawdzi się w każdym innym obszarze. Próbujcie tak długo, aż znajdziecie coś, w czym kompletnie się zatracicie. Coś, co będzie sprawiać wam przyjemność, nawet gdy nie będzie wam dobrze wychodzić. Gdy to znajdziecie, będziecie wiedzieć, że to "to".
Jak szukać? Na trzy sposoby:
- samodzielnie próbować wielu różnych aktywności,
- pytać innych ludzi o zajęcia, które dają im prawdziwe spełnienie,
- czytać o pasjach innych ludzi.
Tymi metodami na pewno znajdziecie zajęcia, które będą dla was źródłem dużej radości.
Przyznam szczerze że właśnie na taki wpis czekałam w Twoim wydaniu. Jestem na etapie poszukiwań i mam nadzieję że i mi uda się znaleźć coś dla siebie.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki. Bardzo mocno!
UsuńTrzeba próbować, ja nigdy nie pomyślałabym, że polubię zumbę (jestem przykładem kompletnego braku koordynacji i wyczucia rytmu, za tańcem ogólnie nie przepadam), a tymczasem okazało się, że te zajęcia, poza spalaniem kalorii, niesamowicie dodają energii i są po prostu świetną zabawą. Trzeba testować i pozbyć się uprzedzeń :)
OdpowiedzUsuńDokładnie - czasem super zabawą okazuje się naprawdę taka czynność, której nigdy byśmy o to nie podejrzewali :) I odwrotnie. Żeby się przekonać, trzeba po prostu sprawdzić :)
UsuńFajny post :-). ja odnalazlam przyjemnosc w nordic walking. lubie chodzic, do tego kontakt z ludzmi (czesto starszymi jednak ;-), swietna intsruktorka- wspaniala, zywa osobowosc. A do tego ta pani skonczyla ostatnio kurs na prowadzenie jogi, wiec mam nadzieje, ze ja tez niedlugo u niej sprobuje te aktywnosc.
OdpowiedzUsuńCo do innych sfer zycia.. wciaz poszukuje 'idealnej' pracy dla siebie. jestem nieszczesliwa w obecnej i wiem, ze wciaz stac mnie na wiele wiecej. ale nie szukalam. nie chodzilam na kursy, nie odnajdowalam nowyc drog. w koncu zapisalam sie na dwudniowy kurs. w koncu mnie cos zainteresowalo! i wyjde z domu, pojade gdzies dalej, pobede wsrod ludzi dwa dni (tak, wyscie ze strefy komfortu. jestem raczej introwertyczka) i naucze sie czegos nowego.
tak samo odnalazlam duza przyjemnosc i spokoj w robieniu rekodziela (chociaz nie uwazam, ze mam jakis super talent ;-). ale to lubie i staram sie robic coraz lepiej.
pzdr.
ps. step lubie, zrobil mi dobrze na nogi i ogolnie spadek wagi.
Myślę, że możesz być dla wielu osób inspiracją. W tym dla mnie.
UsuńSzukasz, próbujesz różnych aktywności, wyjeżdżasz na kurs, mimo pewnego oporu, który myślę, spotyka w takich sytuacjach prawie każdego introwertyka. Jesteś wielka :)
Dziekuje, to mile. Kurs mnie zainteresowal.
UsuńA inspiracje tez znajduje w Twoim blogu, ksiazkach motywujacych, czytajac o zwyklych ludziach, ktorzy odniesli sukces, w gazetach o tematyce psychologicznej. I na codzien, obserwujac. :-)
To zupełnie tak jak ja :)
UsuńTeż nie mam pozytywnego nastawienia do jogi. Może również zmieniłabym zdanie, gdybym spróbowała. Buziak :*
OdpowiedzUsuńMoże to kwestia instruktora, który potrafi zarazić danym zajęciem :)
UsuńBardzo bym chciała spróbować jogi, jednak nie mam czasu na to ani motywacji. Cały dzień w pracy jestem na nogach, chodzę około 6-7h dziennie i później marzę tylko o nic nierobieniu. Może joga, jako relaksująca aktywność sprawdzi się u mnie również.
OdpowiedzUsuńTymczasem polecam czytanie książek. Nie ma dla mnie nic bardziej relaksującego niż to <3
W takim przypadku joga może się bardzo dobrze sprawdzić, koniecznie sprawdź. Dla mnie jest naprawdę relaksująca.
UsuńKsiążki uwielbiam. I stanowczo wciąż czytam ich zbyt mało!
Polecam 30 day Yoga Challenge z Erin Motz. Filmiki ok. 20 min dziennie, po angielsku. Nie wiem ile to ma z taką prawdziwą jogą wspólnego jednak polecam ;)
UsuńCzęsto robiłam je o 23 po szkole i pracy na 2 zmianie gdy już miałam serdecznie dość życia a jednak spokojnie się zasypiało i postawa się polepszyła, mniej bolały mnie plecy itp.
Aaaaaach! Jak adekwatnie do mojego samopoczucia!
OdpowiedzUsuńDzisiaj byłam drugi raz na zumbie i... przepadłam! To jest to, co chcę robić, w czym czuję się genialnie: kobieco, pewniej siebie, szczuplej (dobra, wiem, że to drugie zajęcia, ale to cudowne uczucie nadal mi towrzyszy) i seksowniej (jak w poprzednim nawiasie -- i tak czuję, że jestem wulkanem seksu). Też już wyczekuje wtorku, ale jak nie wytrzymam to się wybiorę i w czwartek!
Hej, mówiłam już, że mam ciało jak młoda łania?
Przesyłam pokłady energii i pozdrawiam gorąco! <3
Polecam zumbę! Istne szaleństwo!
bardzo lubię Twojego bloga, Twoje wpisy. płynie z nich taki... spokój? :-) jestem na życiowym zakręcie, mam zamiar zrezygnować z pracy, która wykańcza mnie psychicznie, ale bardzo trudno mi myśleć o sobie, o tym co dobre dla mnie. A na Twoim blogu jest dużo spokoju i tekstów o jakości życia... i ten o poszukiwaniu zajęcia dla siebie... i tak właśnie myślę, że chcę zapewnić sobie lepszą jakość życia. ale nie materialną. raczej tą duchową. trzeba mi spokoju, fajnie, że można go tu znaleźć :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie, U.
Tak samo miałam z siłownią. Na początku gdy znajomi mnie zachęcali byłam przeświadczona, że to nie jest aktywność dla mnie. Lepiej czuje się w rywalizacji, grach zespołowych, a tak uprawiany sport to nuda. Dobrze, ze dostałam darmową wejściówkę bo mogłam nigdy się nie dowiedzieć, że siłownia to coś co daje mi mnóstwo dobrych emocji i zadowolenie z życia. Dzięki temu wiem, że trzeba próbować wszystkiego, nawet jeśli jesteśmy pewni, że to nam się nie spodoba. W sumie z gotowaniem miałam to samo... :)
OdpowiedzUsuńJogi jeszcze nie próbowałam ale przymierzam się bo wielu ludzi ją poleca. A do Zumby po pierwszym razie też miałam niechęć ale wystarczy pochodzić na kilka zajęć i pokaleczyć a jak się już nauczysz układów to później to sama przyjemność :)
OdpowiedzUsuńJa też w końcu skusiłam się na jogę, a później zaczęłam ją przeplatać z pole dance. Nie byłam przekonana co do drugiej "dyscypliny" sportu, ale tak się wkręciłam, że narodziła się we mnie pasja. Na początku obrałam podobną taktykę do Twojej: treningi fitness, siłownia, joga. Oczywiście nadal z tego korzystam, ale np.raz w tygodniu, jako dodatek, ale rurka jest obowiązkowa :)
OdpowiedzUsuńJa tak miałam z bieganiem! Nie znosiłam go na szkolnych lekcjach wf, szybko się męczyłam i miałam kolki. Wtedy do głowy, by mi nie przyszło, że mogłabym biegać dla przyjemności i własnej satysfakcji. Przez wiele lat byłam do niego negatywnie nastawiona, aż któregoś dnia założyłam buty i poszłam pobiegać... z zamiarem utwierdzenia się w przekonaniu, że nie ma w tym nic fajnego. I całkowicie przepadłam! :)
OdpowiedzUsuńKocham jogę, jest boska, ćwiczyłam w domu przez miesiąc (też pilates i stretching), ale chyba za dużo od razu, bo po miesiącu stwierdziłam, że nie mam już siły. Może mało odpowiednia dieta. Teraz czekam na obiecane zajęcia jogi w MCK-u!:D
OdpowiedzUsuńFajny wpis!:D Step ćwiczyłam kiedyś z Hanną Fidusiewicz (prowadziła program w TVP). Jest naprawdę super!:D
Zumba nie dla mnie, nie byłam w stanie zapamiętać kroków. Ale już pilates był bardzo uspokajający, tylko za późno. Z porą też trzeba trafić:)
Mam nadzieję, że joga Ci zostanie. To świetna rzecz. Wiele osób zaczyna dla ćwiczeń fizycznych, czy to żeby schudnąć czy żeby mieć w życiu jakichś ruch, później odkrywamy aspekty psychologiczne. I w żadnym razie nie mówię o transie i podobnych sprawach, jestem od tego bardzo daleka, sama unikam na przykład typowych szkół jogi bo te z którymi się do tej pory spotkałam jakoś pachniały sektą. Nie muszę być wprowadzana w trans, dziękuję bardzo. Ale można spokojnie do ruchu dołączyć pracę nad myślami na przykład. W idealny sposób, moim zdaniem, łączy to Adriene z
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/user/yogawithadriene . Zdecydowana większość innych filmów jogowych podaje tylko ruch i oddech. Adriene dołącza aspekt mentalny. Jest super :)
I nawet w 1% nie przejmuj się tym, że nie potrafisz fizycznie wykonać jakiejś pozycji. To nie o to chodzi, kompletnie :) Niby oczywiste jeśli się wie że joga to nie typowy fitness, ale czasem zapominamy. (Biedna ta joga w kulturze zachodniej ;)) Przypominanie sobie tego pomaga jak odruchowo chcemy coś osiągać, pokazywać choćby sami sobie. Siłę, równowagę, rozciągnięcie. Joga to na szczęście nie balet. (Dwie skrajne sprawy, idealne do porównania.) Nie chodzi o perfekcyjne pozycje :)
Próbować, próbować i jeszcze raz próbować. Dzięki temu poznamy wiele zajęć, które mogą stać się naszą pasją. Myślę, że ważna jest również odwaga, otwartość i cierpliwość. Sama kiedyś nie wyobrażałam sobie, że np. nauczę się pływać i będę czerpać z tego taką przyjemność.
OdpowiedzUsuńza mną "chodzi" medytacja, ostatnio jestem tak przeładowana, że chętnie z niej uczyniłabym swoje nowe hobby ^^
OdpowiedzUsuńsłuszne - nie znajdziesz, jeśli nie będziesz szukać. A w każdym razie, nie szukając - utrudniasz sobie zadanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
M
A ja uwielbiam rower! Zimą trochę ciężko z tym... Coś muszę poszukać na ten czas:)
OdpowiedzUsuńMiałam podobne odczucia co do zumby - myślałam, że zajęcia idealne dla mnie, a w rzeczywistości totalne nieporozumienie... Pewnie spróbowałabym innych, ale tak się składa, że większość tego typu aktywności kluby mają rozpisane na godziny 17-18, gdzie ja kończę pracę o 15. Szkoda mi czasu + nie wiem co bym miała ze sobą począć, bo do domu wracać się nie opłaca, jeśli mam zaraz wychodzić (ach, korki).
OdpowiedzUsuńSkończyło się na tym, że chodzę na siłownię i sama organizuję sobie ćwiczenia, w tym przypadku na bieżni.
PS. Doszedł mój mail do Ciebie? ;-)
Ja jutro idę na box... trzymajcie kciuki :)
OdpowiedzUsuńJA kiedyś z nudy poszłam do hangaru i ..przepadłam:d
OdpowiedzUsuń